Pomyśl przez chwilę o tym, jak wygląda rok. Jeśli popatrzysz na niego z lotu ptaka, zobaczysz, że składa się z czterech pór roku. To sprawia, że masz różne życiowe momenty. Grudzień i święta są kulminacją roku, czasem podsumowań, spotkań z rodziną i świętowania. Dowiedz się, jak sprawić, by ten okres był dla Ciebie spokojniejszy niż zwykle. Jak zbudować sattwę na poziomie ciała i umysłu?
Przypomnij sobie, jak czułaś się po wakacjach, we wrześniu. Jeśli jesteś taka, jak większość moich klientek to czułaś się zmęczona, a jednocześnie zmotywowana do działania.
Po wrześniu następuje październik, moment, w którym lokomotywa już ruszyła, ale jeszcze wymaga to siły. Siły, żeby to wszystko się rozruszało i kręciło – pojawiają się te wszystkie działania związane z bardziej intensywnym okresem w pracy, dbaniem o dzieci, które chodzą do szkoły czy do przedszkola…
Potem zaczyna się listopad czyli Miesiąc, gdy są takie dni, w które każdy z nas potrzebuje zjeść kawałek sernika jak powiedział jeden z moich nauczycieli Ajurwedy. Zaczyna się ten czas w roku, który podnosi Kaphę. To sprawia, że jesteśmy bardziej nostalgiczni i nieco depresyjni.
A potem zaczyna się grudzień i przesilenie zimowe czyli czas, w którym noc jest najdłuższa, a dzień najkrótszy, co dokłada się do tych ogólnych nastrojów, w jakich jesteśmy już od listopada.
To, czego potrzebujesz w grudniu i to, w czym pomagają Ci święta, to właśnie narodziny światła. Narodziny nowej jakości. To moment przesilenia i początek procesu, w którym przybywa dnia, przez co robi się jakoś lżej na duszy.
O stan sattwy we współczesnym życiu jest coraz trudniej. Nasze życie zaprojektowane jest tak, że wymaga nieustannego działania. Tego, żeby pójść, zrobić coś, załatwić, kupić… Samo otoczenie, w którym przebywamy na co dzień, jest coraz bardziej zaśmiecone i zagracone. Pełno w nim bodźców, które są dla nas przytłaczające i pobudzające.
Właśnie z tego powodu od wielu lat wcielam w życie zasadę minimalizmu i staram się żyć zgodnie z zasadą, że „mniej znaczy więcej”. Minimalizm jest tak naprawdę przepisem na to, jak wzmacniać w swoim życiu sattwę – w swoim otoczeniu, życiu, pracy i relacjach z ludźmi. Po to, żeby częściej czuć się harmonijnie, doświadczając tego stanu radości i lekkości.
Ten stan, za którym tęsknimy, to właśnie esencja świąt. Jednak żeby to marzenie się spełniło i nasze święta przyniosły sattwę, musimy podjąć wcześniej odpowiednie działania.
Cała ironia polega na tym, że współczesne czasy podchwytują nasze pragnienie. Zaczynają nam obiecywać, że spełnienie tego pragnienia będzie wiązało się z tymi wszystkimi migoczącymi światełkami, ozdobami, bombkami na choince, smakami i zapachami.
Wpatrujemy się w ten obraz bardzo mocno, bo tęsknimy. Niestety, kończy się często tak, że jesteśmy rozczarowani, bo okazuje się, że tam tego nie ma.
Prezent wcale nie rozwiązuje naszego problemu z obniżonym nastrojem, a choinka nie wynagradza tego, że nie potrafimy usiąść przy jednym stole i spokojnie porozmawiać.
W świątecznych opowieściach często pojawia się wątek zmęczenia i przepracowania. Wynika to z tego, że święta, ze wszystkim, z czym są związane, wymagają w nas powstania stanu radżasu.
To drugi, po sattwie, stan, którego Ajurweda używa do opisywania świata. Stan aktywności, działania, pobudzenia, poruszenia i bycia w ruchu.
Przed świętami to wszystko nabiera podwójnego tempa. Zaczyna się świąteczna krzątanina. Czas na wybieranie, zamawianie, planowanie, kupowanie, gotowanie… To bardzo dużo działania w krótkim okresie czasu, które potrafi porządnie zmęczyć.
Przejdźmy zatem do zaleceń, które pomogą Ci wzmacnić sattwę na poziomie umysłu. Po to, żebyś mogła rzeczywiście skorzystać z tych świąt w pełni i żeby odegrały taką rolę, jaka była dla nich przewidziana.
Zgodnie z religią katolicką okres adwentu służy przygotowaniu się do świąt. To czas, w którym można chodzić do kościoła, modlić się i uczestniczyć w porannych nabożeństwach.
Jeśli nie jesteś związana z kościołem, wykorzystaj świeckie sposoby, które mogą Cię przygotować do świątecznego okresu.
To też czas, podczas którego możesz być bardziej życzliwa dla siebie i innych. Jedna z moich ukochanych świątecznych piosenek ma w refrenie tą linijkę: I wish everyday could be like Christmas.
To dokładnie „to”. To ten duch życzliwości i radości. Dzielenia się tym szczególnym czasem, który możesz zacząć kultywować w swoim życiu już teraz.
To jedna z praktyk jogicznych, która polega na tym, że rezygnujesz z czegoś, co uwielbiasz. Po to, żeby rozluźnić swój związek emocjonalny z daną rzeczą.
Świetnym treningiem są tutaj słodycze. Gdy zaczną się święta, wszyscy będziemy cukru mieć po prostu powyżej uszu. Masz więc okazję ku temu, żeby zrównoważyć to, czego później będzie o wiele za dużo.
Czemu nie ograniczyć słodyczy do minimum już teraz? To „minimum” dla różnych ludzi będzie znaczyło coś innego. Jeśli przez jakiś czas wyrzekniesz się czegoś, co tak bardzo lubisz, odniesiesz z tego wszechstronne korzyści.
Chodź na spacery, ale nie po to, żeby chodzić. Tylko po to, żeby zobaczyć, jaki kolor ma niebo, jak wyglądają drzewa i świat za oknem.
Spróbuj częściej patrzeć na świat sercem, a nie głową. Budzić w sobie współczucie dla ludzi, z którymi się spotykasz w pracy, na ulicy, w sklepie czy w swoim domu.
Dla mnie największą inspiracją i ikoną tego współczucia jest Dalajlama. Nad lustrem w łazience wisi jego wiersz Precious human life, który codziennie czytam podczas mycia zębów. Jest o tym, że dzisiejszy dzień jest prezentem. Momentem, w którym mogę najpełniej realizować to, co chcę i starać być najlepszą wersją siebie.
Świetną praktyką, która otwiera serce w Ajurwedzie są mantry. Śpiewanie mantr pozwala uciszyć umysł i otworzyć serce, odzyskać wrażliwość pod wpływem wyrażania samego siebie.
W polskiej tradycji bożonarodzeniowej tę funkcję pełnią kolędy. Śpiewanie kolęd jest piękną praktyką zakorzenioną w naszej tradycji. To coś, co jest w duchu Ajurwedy, otwierania serca i przeżywania duchowych aspektów świąt.
Święta to też czas stresujący. Spotkanie z rodziną może Ci pokazać wszystko to, o czym chciałabyś zapomnieć. Jeśli mogę Ci coś podpowiedzieć, to obserwuj uważnie. Twoja rodzina w czasie świąt, pokaże Ci, gdzie nie płynie miłość.
W chwili kryzysu, idź po prostu na spacer. Nie siedź w domu, tylko wyjdź na zewnątrz, gdzie jest troszkę zimniej. To bardzo ładnie balansuje Pittę czyli tę złość i wkurzenie, które się może pojawiać. Daj sobie więcej przestrzeni, oddechu, wolności i spokoju. Pozwól naturze wesprzeć się w tej podróży, którą masz do przejścia ze swoją rodziną i sobą samą.
To Ty przeczuwasz, że święta można przeżywać inaczej i chcesz tę zmianę wprowadzić do swojego domu. Jeśli widzisz, że rodzice chcą tej zmiany, ale jednocześnie niespecjalnie są w stanie ją przyjąć to zamiast obwiniać, zastanów się, za co jesteś wdzięczna. Poczuj wdzięczność za to, że życie w ogóle powstało, a cała reszta, w gruncie rzeczy to przypisy. Mniej lub bardziej udane.
Życie w zgodzie ze sobą pięknie opisuje metafora surfowania. Łapiesz falę i wykorzystujesz ją tak, żeby poniosła Cię przez jakiś czas i nie dajesz się jej zalać.
Dlatego to, co Ci proponuję, to wzmacnianie sattwy w życiu. To jest właśnie pływaniem na fali i łapaniem różnych momentów, w których możesz budować swoja sattwę. Po to, żeby później mieć do czego wracać, gdy będziesz się czuła zmęczona i przytłoczona.
To takie podstawowe przesłanie ode mnie dla Ciebie na najbliższe święta. Możesz to zrobić z myślą o sobie, ale też z myślą o swojej rodzinie, bo często w rodzinie to Ty jesteś tym okienkiem na świat i tą zmianą, którą chcesz widzieć w świecie.
Przyjrzyjmy się temu, co możesz zrobić, aby zminimalizować negatywne efekty świąt – przejedzenia, nadmiaru cukru i węglowodanów. Poniżej znajdziesz kilka prostych wskazówek.
Paradoksalnie jedzenie powinno być na samym końcu, choć na pewno święta będą czasem delektowania się specjałami świątecznymi. Niech to jednak nie będą święta, w których próbujesz zajeść i zagłuszyć coś swoim jedzeniem.
Jeśli już teraz zaczniesz działać tak, żeby mieć więcej sattwy to kiedy przyjdą święta, będziesz mogła zjeść jeden kawałek makowca, bo nie będziesz zapychać tym swoich dziur emocjonalnych, oczekiwań i nadziei.
Podczas gotowania masz do dyspozycji całą masę przypraw z polskiej tradycji, które możesz wkomponować w polskie dania po to, żeby ułatwić trawienie. Należą do nich między innymi jałowiec, kminek, imbir czy kmin.
Kolejną praktyczną wskazówką jest to, żebyś nie łączyła wszystkiego ze wszystkim. Na świątecznym stole jest masa różnych rzeczy, a w spiżarce jeszcze więcej, ale jak śpiewał jeden z artystów Żołądek to nie San Francisco. Jeśli pomieszasz pierogi z bigosem, kompotem z suszonych śliwek, mandarynką i makowcem to z pewnością będzie Cię bolał brzuch. Staraj się jeść to grupami i partiami.
Spróbuj jeść uważniej. Przywiązuj większą wagę do tego, co jesz i jak jesz. Uważnie, świadomie. Koncentrując się na tym, co jesz i dziękując za to, co masz. W dniach świątecznych zjawia się w naprawdę w ogromnej obfitości, za którą warto dziękować. Tym bardziej, że nie tak daleko od nas żyją ludzie, którym jest dużo trudniej i nie mają wielu rzeczy, które dla nas są oczywiste i podstawowe.
Ta wdzięczność i uważność sprawią, że będziesz mieć większe szanse na to, żeby nie zajadać, tylko jeść. Cieszyć się tym jedzeniem, a nie zapychać rzeczy, które są w Tobie.
Jeśli masz ochotę na odrobinę jogi w święta, możesz rozwijać matę i robić całe sekwencje, ale możesz też zrobić kilka prostych, podstawowych rzeczy.
Jedną z nich jest to, żeby po całym dniu stania i gotowania, położyć się na podłodze z nogami opartymi o ścianę. To ćwiczenie, które często robią kobiety w ciąży. Przynosi im bardzo dużą ulgę dla nóg, kręgosłupa i układu krążenia.
Stanu przejedzenia ciężko uniknąć w święta. Polska tradycja zakłada przecież skosztowanie każdej z dwunastu potraw, a dawno nie widziana ciotka może nie dać się łatwo spławić, jeśli upiekła właśnie pyszny sernik. Dlatego może zdarzyć się tak, że poczujesz, że przesadziłaś. Spokojnie, Ajurweda i na to ma swoje sprawdzone sposoby.
Pierwszym z z nich jest herbatka z kozieradki, czyli po prostu pół łyżeczki nasion kozieradki zalane wrzątkiem, zaparzone i wypite.
Pomoże Ci też herbatka balansująca Vatę, czyli herbatka, która składa się z adżwanu, kardamonu, cynamonu i imbiru. Możesz sięgnąć też po przyprawy zalane wrzątkiem, takie jak adżłan, koper i kmin. Przyprawy, które ułatwiają trawienie, pozwalając trochę odciążyć wątrobę i żołądek.
Pomóż sobie w te święta, zjadając trochę więcej błonnika. To właśnie suszone śliwki są jednym ze sposobów, w jakie tradycja ułatwia nam przetrawienie tych wszystkich świątecznych smakołyków.
Surowe jabłko, obrane ze skórki nawet, jeśli będzie zjedzone po posiłku, również korzystnie wpłynie na Twoje trawienie. Duszone jabłko pomoże Ci, z kolei, udrożnić system trawienny. Może być też fajnym sposobem na odpoczęcie od jedzenia.
Pamiętaj też o tym, że podstawowym napojem dla ciała, zarówno w święta, jak i na co dzień jest gorąca woda. To nawadnianie się w okresie świąt jest szczególnie ważne, jeśli zależy Ci na tym, żeby cały proces trawienia przebiegał sprawnie.
Noc z pustym żołądkiem to coś, co sprawi, że obudzisz się w lepszej formie następnego dnia. Jeśli zdarzy Ci się jeść późno, a w wielu domach jest taka tradycja siedzenia i jedzenia, to po prostu wyjdź na zewnątrz.
Świat w okresie świąt ułatwia spacerowanie, bo jest tak pięknie z tymi choinkami, z tymi światełkami, że przyjemnie jest spacerować nawet o północy. A to, z kolei, sprawi, że trawienie lepiej zadziała i sprawi, że się wyśpisz, przez co rano wstaniesz w lepszym nastroju.
Jeśli naprawdę nie możesz sobie pozwolić na spacer, zadbaj o świeże powietrze czyli po prostu otwieranie okien i wietrzenie domu. Wyjdź, choćby na chwilę, na balkon czy na taras.
Święta to piękny, ale i wymagający czas. Zarówno dla naszego ciała, jak i ducha.
Zadbaj o siebie i przeżyj je najpiękniej, jak potrafisz, wpuszczając do swojego serca miłość i wdzięczność.
Życzę Ci tego, żebyś zawsze potrafiła surfować na fali i korzystać z jej mocy tak, aby Ci służyła.