Ajurweda to rytm, stałość i jasne wskazówki, które pomagają żyć zdrowiej i szczęśliwiej. Często jednak nie od razu jesteśmy gotowe, żeby w pełni się na nią otworzyć. Zmiany zawsze wymagają czasu. Przychodzą dokładnie w momencie, w którym jesteś na nie gotowa. A wtedy zaczynają się dziać cuda… Przed Tobą historia Moniki i jej droga życiowej przemiany z Ajurwedą w tle.
Kiedy z dnia na dzień czułam się coraz gorzej, kiedy życie wprost ulatywało ze mnie, jak z przedziurawionego balona, zaczęłam swoje poszukiwania.
Dlaczego tak młoda osoba jak ja – bo nie miałam nawet 30 lat – czuje się jak 80-letnia babcia? Bez chęci do życia, bez pasji, bez radości, wiecznie narzekająca, sztywna, zasmucona, sfrustrowana? Z dnia na dzień, coraz bardziej chora…
Trafiłam na Ajurwedę, zachwyciłam się doszami i Dharmą, której tak usilnie latami szukałam.
Ale zbyt szybko się poddawałam. Myślałam wtedy, że zacznę się odżywiać tak, jak powinna Vata i od razu poczuję się lepiej. Nie miałam możliwości wyjazdu na Panchakarmę i w końcu zrezygnowałam.
Po kilku latach trafiłam znowu na Agni Ajurweda. Widziałam kurs o tarczycy, wtedy jeszcze nie wiedziałam że mam Hashimoto, ale podejrzewałam… Chciałam całym sercem wziąć w tym udział, ale nawet nie spróbowałam. Zobaczyłam, że jest drogi i znowu zatrzymałam się na kolejne kilka lat.
Dopiero w 2020 roku zdecydowałam, że już dłużej nie mogę tak błądzić, że już mam dość. Zaczęłam od „Oczyszczenia z Ajurwedą”.
Byłam pilną uczennicą i rezultaty mnie zachwyciły. Zwłaszcza na poziomie psychicznym, duchowym, zrozumienia siebie, współczucia i zgody na to, co jest. Zmiany nastąpiły bardzo szybko. Zmieniłam sposób funkcjonowania.
Wstaję o 5 albo 6 rano. Ciepła woda, czyszczenie języka, modlitwa, joga, medytacja, dziennik, ciepłe śniadanie. Określone pory jedzenia, na tyle, na ile to możliwe, i wcześniejsze chodzenie spać. No i zaczęłam w końcu, chodzić na spacery. Przemogłam się. Okazało się, że wystarczy dużo cieplej się ubrać, aby czerpać radość z chodzenia. Każdego dnia obserwuję siebie, wsłuchuję się w to, czego potrzebuje moje ciało i dusza. Czy jest łatwo? Nie! Latami siebie nie słuchałam, wiecznie krytykowałam. Teraz muszę być bardzo uważna, aby odczytać to, co mówi do mnie moje ciało i dusza. Ale nie poddaję się. Mówię do siebie dobre słowa, powtarzam afirmacje. Staram się być dla siebie dobra i dbam o to, co kładę na swój talerz.
Zmiana zaczyna się od ciebie. Z ekscytacją czekam, co będzie dalej. Jak ta zmiana zmieni moje życie i to, co mnie otacza? Jak moja zmieniająca się energia zmieni to, co się dzieje wokół mnie?
Zaczynają się zdarzać małe wielkie cuda w moim życiu, a ja z coraz większą ufnością zagłębiam się dalej.
Teraz, dzięki pomocy Wszechświata, uczestniczę w kolejnym kursie Marysi… Tym, którego potrzebuję najbardziej, „Zdrowa Tarczyca z Ajurwedą”.
Książka Zdrowie psychiczne z Ajurwedą już jest w drodze do mnie, a ja się otwieram na więcej.
Moje serce jest wypełnione wdzięcznością i uśmiecham się sama do siebie, że mi tak Wszechświat sprzyja.
Dziękuję!