Jak sobie radzić z zaburzeniami tarczycy? Jeśli zastanawiasz się, jak się do tego zabrać, podpowiem Ci – najlepiej z wykorzystaniem wiedzy holistycznej. Takiej, która koncentruje się na całokształcie: ciele, umyśle, emocjach. Na sposobie zachowania i tym, jak przebiegają zmiany w życiu. Wszystko po to, by znaleźć takie wsparcie, które zadziała i przyniesie realne korzyści.
Możesz chodzić, jak mawiała moja babcia: Od Iwana do pogana. Bywać w różnych miejscach, szukając różnych rozwiązań. Możesz udać się do dietetyka, psychologa, psychiatry.
Albo, jeśli tak podpowiada Ci serce, sięgnąć do Ajurwedy i znaleźć odpowiedzi na wiele pytań w jednym miejscu.
Chciałabym Ci dać kilka takich rozwiązań, które rzeczywiście możesz wdrożyć w swoje życie i od razu zobaczyć, jak na Ciebie wpływają.
Do każdej przyczyny podam Ci kilka możliwości wykorzystania wiedzy ajurwedyjskiej w praktyce. Będzie ich na tyle dużo, żebyś mogła je sobie swobodnie przetestować.
Pierwsza rzecz – jak się miewa Twoje trawienie? Jeśli odpowiedź na to pytanie to: Kiedyś było inaczej, lepiej, to Twoim celem powinien być powrót do normy. Najczęściej ta norma wiąże się z wypróżnieniami. U wielu osób obserwuję to, że wypróżnienia nie są takie, jak kiedyś i to one pokazują, że coś jest nie tak.
Wypijaj ciepłą wodę zaraz po tym, jak wstaniesz z łóżka. Nie musi to być woda z miodem i z cytryną.
Najbardziej neutralna jest ciepła woda, którą pijesz na początek dnia. Zanim cokolwiek innego wejdzie do twojego systemu. Po to, żeby przepłukać układ pokarmowy, odświeżyć po nocy i sprawić, że poranne wypróżnienie przyjdzie szybciej.
Jeśli masz tendencje do zaparć to wypij nawet dwie lub trzy szklanki ciepłej wody, żeby nawilżyć i nawodnić ciało.
Chociaż wiem, że to nie jest wcale takie proste. Wysuszone ciało nie jest tak chętne do picia. Ono już czasem tak się zasuszyło i zasklepiło, że jest jak taka dobra skórzana torba, która po prostu spuszcza wodę po sobie. Woda jest, ale płynie i w ogóle nie wsiąka w tę skórę. Dlatego woda jest ciepła, żeby mogła się zatrzymać i dotrzeć do Twojego wnętrza.
Jak widzisz, pierwszym krokiem do zdrowia, który możesz zrobić jest picie wody rano. Prosta, mała czynność.
Zobacz, nie oferuję Ci tutaj jakiś spektakularnych wskazówek. Wiesz czemu? Bo paradoksalnie rzeczy proste są najtrudniejsze. Ajurweda jest prosta i zaleca proste rzeczy, tylko my to wszystko za bardzo komplikujemy.
Dbaj też o to, żeby w ciągu dnia wypijać odpowiednią ilość wody. Nie popijaj posiłków wodą, szczególnie zimną czy napojami, które mają zimną temperaturę. Jeśli coś jesz, to wypij pół szklanki ciepłej herbaty po to, żeby to wszystko dobrze mogło krążyć w żołądku.
Drugi aspekt, to to, jak wygląda Twoje jedzenie. Wytłumaczę Ci na prostym przykładzie, jak to wygląda w praktyce:
Można zjeść pizzę we Włoszech na cienkim cieście, zrobionym z miłością, z rukolą, która jest pełna błonnika i sprawia, że ten glut pszeniczny lepiej nam przejdzie przez jelita.
Można też zjeść pizzę w Stanach, na grubym cieście, zalaną ketchupem, jakimś dziwnej jakości serem i zjeść to na wynos, zapchać się tym albo zjeść coś mrożonego.
I podobnie w Twoim życiu – jeśli możesz i chcesz coś zmienić to po prostu wybieraj rzeczy naturalne. Zapomnij o puszkach, mrożonkach, półproduktach. Skoncentruj się na rzeczach pochodzenia naturalnego.
Już od wielu lat tak prowadzimy nasz dom i nasze życie. Jego podstawą i podstawą naszego jedzenia w 70% jest spiżarnia. Sucha spiżarnia, w której jest fasola – rewelacyjna, jeśli chodzi o zdrowie tarczycy, ale też jeśli chodzi o regularne wypróżnienia. Również, jeśli chodzi o białko, czyli regulację poziomu cukru we krwi, o siłę do życia.
Prosty przepis na zdrowe i naturalne jedzenie? Fasolki i kasze, których w Polsce mamy całą obfitość, a do tego sezonowe warzywa. Trochę nauki na temat tego, jak to ugotować i Twoja dieta staje się dietą naturalną.
Wiadomo, że w dzisiejszych czasach chcemy czasem chrupnąć glona albo zjeść jakiś inny, dziwny orientalny ryż. Jednak jeśli możesz skorzystać z lokalnych produktów, to jedz lokalnie.
A jeśli z jakiś leczniczych przyczyn warto żebyś zjadła coś, co przyjechało z drugiego krańca Ziemi to śmiało – zjedz to od czasu do czasu. Jednak na co dzień koncentruj się na tym, co możesz zjeść i co możesz kupić w swoim miejscu, mieście i kraju.
Trzecia rzecz: w jakiej kondycji jest teraz Twój układ pokarmowy i Twoje trawienie?
Zadam Ci takie pytanie: Czy zjadłbyś muchomora? Pytanie retoryczne, prawda? Ale są takie zwierzątka w lesie, które by zjadły. I widzisz, to jest sedno:
To, co będzie dla jednych korzystne, dla Ciebie będzie szkodliwe.
Skoro już masz diagnozę, która pokazuje, że Twój układ pokarmowy jest mocno obciążony i że potrzebuje wsparcia, to nie rzucaj się na rzeczy, które je Twój mąż lub jedzą Twoi znajomi.
Wybieraj rzeczy, które są dla Ciebie lekkostrawne, łatwiejsze do zneutralizowania i odżywcze. Nie kieruj się modą.
Nie kieruj się tym, że wszyscy piją szejki albo jedzą nasiona chia zalane mlekiem kokosowym z puszki, tylko jedz rzeczy, które rzeczywiście są lekkie. Czasem ludzie mnie pytają: Co to znaczy lekkie? Ja już to wiem doskonale, bo jestem długo w tym temacie, ale Ty możesz tego nie wiedzieć.
Wyobraź sobie, że karmisz małe dziecko. Takie, które dopiero co przyszło na świat i ma jeszcze nie do końca rozwinięty układ pokarmowy. Co byś mu dała? Zadaj sobie to pytanie i to Ci pokaże odpowiedzi na to, co to znaczy „lekkie”. Chyba byś mu nie dała płatków owsianych pieczonych z miodem, zalanych mlekiem kokosowym, prawda?
Prędzej zrobiłabyś mu jakąś zupę. Być może z drobno rozdrobnionymi ziemniaczkami. Jeśli dałabyś mu fasolkę, to na pewno byłaby ugotowana i mięciutka. Nie dałabyś mu hummusu, prawda? Jeśli dałabyś mu chleb, to tylko w taki sposób, żeby długo pozostał w buzi, żeby enzymy ze śliny poradziły sobie z tym trudniejszym do strawienia zbożem.
Jeśli jesteś chora to popatrz na siebie i na swoją dietę w taki właśnie sposób.
Karm się tak, jakbyś karmiła dziecko, które jeszcze nie dorosło do jedzenia wszystkich kreatywnych i często ciężkostrawnych rzeczy, które wymyśliła nasza kultura i nasza sztuka kulinarna.
Czwarty element to stany zapalne czyli to, o czym mówiłam wcześniej. To różne akcje alarmowe, które się dzieją w Twoim ciele.
To, co możesz zrobić, to możesz zmienić wodę Twoim rybkom. Są nimi Twoje komórki, a Twoja woda to jest to środowisko, w jakim to wszystko się rozgrywa.
Jeśli ono będzie bardziej zakwaszone cukrem, kawą, rzeczami smażonymi czy przetworzonym mięsem to wszystkie te procesy, które się toczą w ciele, będą przebiegały z większym trudem.
Jeśli zaczniesz wybierać rzeczy, które przyczyniają się do bardziej neutralnego, sprzyjającego środowiska to Twoje komórki już będą wiedziały, co z tym dalej robić.
Nie musisz wcale wchodzić w szczegóły alkalizującej diety. Wystarczy, że zredukujesz albo całkiem wykluczysz kawę i cukier, oraz tylko okazjonalnie będziesz jeść różne bułki i mięsa, które działają bardzo podobnie.
Zamiast pytać Panią w aptece: Co mogę wziąć na odporność? wybieraj styl życia, który ją wspiera.
Jeśli widzisz, że jest sezon przeziębieniowy, wszyscy są jacyś niewyraźni i Ty też zaczynasz być jakaś niewyraźna, to idź wcześniej do łóżka. Po prostu połóż się spać.
Jeśli czujesz, że nie chce Ci się jeść, bo zaczyna się choroba – bądź jak pies. Pies jak jest chory, to nie je.
Nie jedz. Zrób sobie przerwę. W Polsce rzadko się zdarza, żeby ludzie umierali z głodu, natomiast z przejadania się niewłaściwymi rzeczami jak najbardziej. Włącz taki okresowy post – nie jedz jednego posiłku, dwóch, idź wcześniej spać.
Wyjdź na spacer! Dotleń się. Oderwij się od komputera, popatrz w niebo, popatrz na drzewa. Nie musisz od razu jechać do Karpacza, w góry, żeby poczuć naturę.
Możesz być po prostu w jakimś parku, na jakimś boisku, w jakimś małym miejscu, które Cię zasili tą naturalną siłą.
Czasem zaglądam na blogi, dotyczące zdrowego jedzenia i najczęściej nachodzi mnie refleksja, że ich autorzy lubią straszyć ludzi. Ich dyskurs dotyczący zdrowia jest pełen lęku i mówienia:
To Cię zabije, To jest dla Ciebie szkodliwe. Te pestycydy, parabeny, wszystkie substancje, na które nie masz wpływu…
Ja mówię: Spokojnie. Rób to, co możesz z tym, co masz.
To, ile kosmetyków będziesz używać i jakie to będą kosmetyki, zależy tylko od Ciebie. Możesz redukować, możesz używać mniej niż więcej. Możesz zamiast całej chemii świata w swoim domu, mieć jeden płyn do mycia naczyń, który się świetnie nadaje do różnych celów. I drugi, na przykład, do mycia szyb.
Możesz dokonywać wyborów, dotyczących swojego otoczenia i tego, w czym pijesz swoją wodę, tego w czym jesz. W tych ramach, w których da się ograniczać ten wpływ środowiska na Ciebie.
A w tych, których się nie da… i tak nie masz na to wpływu, więc nie ma co się przejmować, że powietrze takie skażone, że to tak źle nam robi.
Po prostu, kiedy możesz to wpływaj, a kiedy nie możesz to się zrelaksuj. Ciało jest stworzone do tego, żeby zneutralizować zagrożenie.
Do tego, żeby przywracać homeostazę, a panika i stres jeszcze nic dobrego nikomu nie przyniosły.
Przestań walczyć tylko zastanów się, co znaczą Twoje dolegliwości.
Gdyby ktoś Ci powiedział, że nie może zebrać myśli albo, że jest niewyspany i zmęczony, to co byś mu powiedziała? Idź odpocznij, idź usiądź, zrzuć z siebie trochę ciężaru.
Naucz się rozumieć te objawy, które masz, w nieco inny sposób. Naucz się szukać tego drugiego dna, tego sposobu, w jaki Twoje ciało próbuje Ci coś powiedzieć.
Jeśli wychwycisz tę odpowiedź, to masz szansę na piękną zmianę w życiu.
Bardzo często choroba jest szansą na rozpoczęcie nowej jakości w życiu, na zmianę na lepsze.
I nie dotyczy tylko tego, że ktoś się lepiej czuje. Często ta zmiana idzie głębiej – do zmiany pracy, partnera, do pozyskania nowej pracy czy partnera. Do poczęcia dziecka, do wychowywania dziecka, do brania na siebie coraz większych, życiowych, fajnych, rozwojowych rzeczy i odkrywania.
Bycia w zgodzie ze swoją dharmą, czyli tym, co jest esencją Ajurwedy.
Ajurweda i wszystkie te rozwiązania mają prowadzić do tego, żebyś odkryła co jest Twoim unikalnym celem. I żebyś miała siłę, żeby ten cel zrealizować.
Żebyś miała siłę i moc, by żyć pełnią życia i nie tylko w tych czynnościach, których wymaga od Ciebie codzienne życie, ale również w tych wymarzonych wariantach rzeczywistości, które przychodzą Ci do głowy.
To jest tak, jak w tej przypowieści o talentach. Jakość ziarna – jakość Ajurwedy jest bez dwóch zdań. Ty możesz wiedzieć lub możesz nie wiedzieć. Możesz wierzyć lub możesz nie wierzyć. Czas to sprawdził.
Ajurweda jest starą, sprawdzoną wiedzą, ale podłoże, na które trafi i to, czy to ziarno przyniesie plony – zależy już tylko od Ciebie. Czy jesteś gotowa na taką prostotę i na zaplanowanie tego, ile w Twoim życiu się zmieni?
Znasz już zestaw pierwszych, podstawowych wskazówek, które przede wszystkim mają na celu dbanie o Twój układ pokarmowy. To punkt wyjścia.
Zdrowie zaczyna się od układu pokarmowego. Współczesna medycyna mówi o jelitach – Ajurweda mówi o całym układzie pokarmowym.
Największy problem, tak naprawdę, zaczyna się, kiedy przechodzimy do kluczowej części, czyli do wcielania tego w życie. Bo Vaty tak mają:
No dobrze, zacznę, zrobię to, ale z moim słomianym zapałem.. do czego mnie to doprowadzi? Kiedy będę mogła z tego skorzystać? Ile w tym wszystkim wytrwam?
Wielu ludzi poświęca dużą ilość czasu na szukanie informacji, ale potem jak zaczyna się wdrażanie tego w życie, to już wcale nie jest tak wesoło.
Wiem o tym i wiem też, że być może w Twojej głowie są takie głosy jak: O Boże, co ona mi teraz jeszcze powie? Kolejna restrykcyjna dieta bez glutenu! Co z tym glutenem? A przecież ja tak kocham słodycze! No ciekawa jestem ile wytrzymam. A co z kawą? A w ogóle to nie mam na to czasu.
Jeśli już słyszysz takie głosy w swojej głowie, które zaczynają oporować i stają okoniem, to mam dla Ciebie dobrą wiadomość, bo Ajurweda Ci w tym pomoże.