Zapraszam Cię na kolejny wpis z cyklu „Artykuł absolwentki Szkoły Ajurwedy”. Każda z absolwentek specjalizuje się w innej tematyce i podąża za tym, co jest jej pasją. W tym miesiącu Anna Jeziorowska przedstawi Ci niezwykle ciekawy temat dosz u zwierząt.
Od kiedy poznałam tajniki Ajurwedy w kontekście ludzi, zaczęłam się zastanawiać nad ich przełożeniem na świat zwierząt. Już na początku mojej drogi do zostania konsultantką Ajurwedy usłyszałam, że dosze można znaleźć wszędzie.
Tak jak u ludzi, psy czy koty również mają swoją unikalną dla siebie konstytucję. Jednak nie zawsze jest tak łatwo ją stwierdzić, nie ma łatwo dostępnych tabelek do oceny Prakriti twojego psa czy kota.
Wymaga to moim zdaniem bardziej subtelnego zaobserwowania, jaka kombinacja pięciu żywiołów takich jak woda, powietrze, ogień, ziemia i przestrzeń występuje w danym zwierzęciu. Co więcej, brak równowagi tych elementów oraz ich nadmierne gromadzenie się prowadzi też do rozwijania się wielu zaburzeń u naszych towarzyszy.
Zwierzęta towarzyszą mi w życiu od najmłodszych lat. Zawsze uwielbiałam ich towarzystwo i marzyłam o tym, żeby zostać weterynarzem. Później zainteresowałam się trochę innymi rzeczami, jednak jak tylko warunki na to pozwoliły, w moim domu pojawił się kot, następnie pies.
Obecnie jestem hodowcą Australijskich Labradoodli, trenerem i instruktorem pracy z psami, ukończyłam również kursy z zakresu dietetyki psów i zostałam konsultantką Ajurwedy. Wolny czas coraz częściej spędzam w towarzystwie koni.
Dość szybko zaczęłam wcielać w swoim domu proste sposoby na zachowanie zdrowia i równowagi w ciele, zarówno na sobie, jak i na moich zwierzakach.
Jeden z moich psów – Coco, obecnie ma 12 lat, jest wysoką i szczupłą dziewczyną. Zawsze jest bardzo pogodna i gadatliwa, nawet potrafi się pięknie uśmiechać (tak, dalej opisuję psa).
Bardzo lubi grzać się na słońcu lub bezpośrednio przy człowieku i jest dość wybredna, jeśli chodzi o jedzenie. Na spacerach uwielbia węszyć, odbiegać i sprawdzać różne miejsca, by potem szybko wrócić z miną „Nie wiem, po co tam biegłam”.
Gdy dzieje się wokół niej za dużo, szybko robi się nerwowa, szuka wsparcia u mnie. Nie lubi zostawać sama w domu i ma dużą wrażliwość na dźwięki.
Wszystkie te cechy są charakterystyczne dla Vaty, organizmu o przewadze powietrza i przestrzeni.
Mając zwierzę z przewagą Vaty w konstytucji, wiem, że najważniejsza dla niej jest rutyna. Posiłki są zawsze o tej samej porze, spacery również. Dobrze, że sama codziennie wstaję o 5:30 niezależnie od dnia tygodnia.
Spokojne spacery w lesie, często na długiej smyczy działają uziemiająco.
Warto pamiętać o jakiejś derce w momencie, kiedy temperatura na zewnątrz jest już poniżej 5 stopni, w końcu Vatom jest zawsze zimno. Na taki spacer zabieram ciepłą wodę, nie tylko dla siebie.
Nawilżanie olejem skóry od zewnątrz czy chociaż nakładanie go na same opuszki łap też będzie w tym wypadku bardzo pomocne. W dotyku te zwierzęta mają dosyć suchą i chłodną skórę.
Największe znaczenie ma tu też dieta. Ciepłe uziemiające posiłki z wilgocią są szczególnie wskazane.
Zwierzęta Vaty, podobnie jak ludzie są aktywne, towarzyskie i pełne pomysłów. Jednak w momencie, gdy Vata jest wytrącona z równowagi, pojawia się reaktywność, nadwrażliwość i nerwowość. Dodatkowo te zwierzęta często cierpią na zaparcia, utratę wagi, problemy ze stawami i problemy z trawieniem.
Wiedząc, że nasz pies lub kot ma w sobie dużo Vaty, możemy skutecznie zapobiec wielu problemom zdrowotnym w przyszłości dzięki odpowiedniej mokrej diecie, podawaniu ciepłych posiłków. Dobrym pomysłem jest dodatek odpowiednich tłuszczy np. masła klarowanego do pokarmu i zastosowanie ziołowych mieszanek np. Ashwagandy.
W naszym domu mieszka również Brownie, 14-letnia babcia i pierwsza przedstawicielka Australijskich Labradoodli w mojej hodowli. Z perspektywy Ajurwedy ma w sobie dużo Kaphy.
Pomimo niższego wzrostu od Coco jest tęższa i korpulentna. Do pewnego wieku była bardzo zdrowa i wytrzymała. Jej duże łagodne oczy, powolne ruchy, duży apetyt to kwintesencja tej doszy.
Również w jej zachowaniu widać uwielbienie do stałości, rytuałów, trzymania się blisko nas na spacerach.
Jest bardzo mało wymagającym psem, spokojna, łagodna, kochająca nas i bardzo pilnująca pór swoich spacerów i jedzenia. Obecnie, po wielu latach powoli widać w jej krwi skutki uwielbienia do nadmiernej ilości jedzenia.
Pomimo prawidłowej wagi i takiej samej diety jak reszta moich psów, to właśnie ona ma podwyższony cholesterol, przerosty różnych tkanek, tłuszczaki i guza na płucach (z powodu umiejscowienia nie podlega on dalszej diagnozie i leczeniu).
Jednak, jak to u Kaphy, wszystko rozwija się bardzo powoli, nie dając się jej we znaki w codziennym życiu i oby trwało to jak najdłużej.
Kolejną mieszkanką naszego domu jest Roxy, czteroletnia kremowa i najmłodsza suczka w naszym domu. Od początku, kiedy się urodziła, była bardzo bystra, skoncentrowana na swoim celu.
Jej ciało jest średniej budowy, ma bardzo dobry apetyt i doskonale wie, kiedy powinna dostać obiad. Typowa Pitta.
Roxy została u nas ze względu na moje kursy trenerskie i instruktorskie. Potrzebowałam współtowarzyszki do pracy. I jak to Pitta z Pittą – dogadałyśmy się genialnie.
Roxy jest bardzo skoncentrowana na treningu, lubi wyzwania i jest pewna siebie w tym, co robi. Jednak, gdy jej coś nie wychodzi w pracy, łatwo się złości i frustruje.
Było to bardzo dobrze widać w pracy tropowej, kiedy robiło się trudniej i ciężko było jej znaleźć ciąg dalszy śladu. Również w tropieniu można zauważyć pracoholizm Roxy. Potrafi pójść na bardzo długi ślad, tak długi, że po odnalezieniu pozoranta (czyli jego ukończeniu) jest tak zmęczona, że nie ma siły zjeść nagrody.
Znając jej zapędy, trzeba jej odpowiednio planować pracę, tak by była wystarczająco trudna, żeby motywowała, ale niezbyt trudna, bo Pitta potrafi się doskonale sama zajechać.
Pod kątem zdrowia, na razie zdarzyło jej się parę stanów zapalnych uszu albo skóry.
Lubi się chłodzić i dużo pić. Roxy jest też zazdrosna. Kiedy tylko spróbujesz pogłaskać innego psa, ona pojawia się znikąd i staje między wami.
Jako hodowca i trener mam okazję obcować z bardzo dużą ilością psów na co dzień. Znajomość Ajurwedy zdecydowanie poszerzyła moje horyzonty i patrzę teraz na każdą istotę indywidualnie, przez pryzmat ich konstytucji oraz ewentualnych zaburzeń konkretnych dosz.
Nawet w obecnym miocie od razu widzę, że z sześciu szczeniaków, dwia to typowe Kaphy, trzy mają przewagę Pitty a jedna Vaty.
Dzięki tej wiedzy mogę już na etapie paru tygodni przydzielić szczeniaki do odpowiednich dla nich domów, przekazać konkretne zalecenia dotyczące opieki nad nimi i przewidzieć, które z nich będą chętnie trenować np. żeby zostać psami terapeutycznymi.
Ponadto, uwzględniając różne sezony, zimą podaję psom cieplejsze jedzenie i wodę, więcej tłuszczu, a latem dieta jest bardziej wychładzająca, szczególnie dla psów z przewagą Pitty.
Staram się też edukować moich klientów o szkodliwości wysoko przetworzonej karmy i przewagi świeżego jedzenia. Jest to trudny temat-rzeka szczególnie przy bardzo silnym lobby firm produkujących suchą karmę.
Informuję również o możliwości podania psom różnych naturalnych środków ziołowych powszechnie stosowanych u ludzi.
Mam nadzieję, że będę w stanie w prosty sposób przekazywać tą wiedzę dalej moim klientom, tak by ich życie z psami było jak najdłuższe i przynosiło im dużo satysfakcji.
*Anna Jeziorowska jest trenerką, hodowcą Australijskich Labradoodle i instruktorką. Pracuje holistycznie z ludźmi i ich psami. Mieszka w Gdyni, ma dwójkę dzieci (9, 12 lat), męża i dużo zwierząt. Jeszcze niedawno odnosiła sukcesy w pracy korporacyjnej, jednak podążając za swoją Dharmą, założyła własną firmę. Do Ajurwedy przyciągnęło ją całościowe spojrzenie na człowieka i życie.