Kiedy poznałam Ajurwedę, zapragnęłam, żeby ludzie mieli do niej dostęp. Chciałam, żeby była zrozumiała i dostępna. I tak po latach uczenia Ajurwedy w sposób intelektualny przyszła pora na doświadczanie i uczenie jej poprzez serce, z Przestrzeni Serca.
Ucząc o doszach, przez lata niezliczoną ilość razy powtarzałam, że każdy z nas jest unikalną kombinacją trzech dosz: Vaty, Pitty i Kaphy, a to, co nas różni, to ich proporcje. To swoiste credo Ajurwedy: w każdym z nas są trzy dosze.
Co pewien czas pisał do mnie ktoś, kto myślał, że jest Vatą i w ogóle nie widział w sobie Pitty. Albo ktoś, kto był przekonany, że jest Pittą i nie mógł zrozumieć, czemu ciągle wspominam mu o Kaphie, aż do chwili, w której zobaczył ją w sobie i w końcu przyjął do serca.
Być może działają tu osobiste preferencje, nieuświadomiona sympatia dla jednej doszy, połączona z niechęcią dla drugiej. Zupełnie jakby jedna z trzech dosz była w naszym odbiorze „lepsza”, bardziej właściwa i pożądana.
Wartościowanie, czy też zwyczajny skrót myślowy, oszczędzający nam wysiłku poznawczego, rodzi błędne utożsamianie się i przywiązanie tylko do jednej, dominującej doszy. To zdaje się nam przesłaniać pełnię Natury, którą każdy z nas jest: unikalną kombinację wszystkich trzech dosz.
A co gdyby obejść wyższą instancję umysłu, która ocenia i wartościuje, i udać się wprost do najwyższej instancji serca? Serca, które przyjmuje wszystko takim, jakim jest. Gdzie wszystko jest w porządku, właściwe, na miejscu. Gdzie każda z trzech dosz jest równie mile widziana, a wiedza ajurwedyjska służy tam za instrukcję obsługi do potencjału, który przypadł nam w udziale.
Takie efekty przyniosła pierwsza książka z tej serii, czyli „Esencja Vaty”. Czytelnicy pisali, że zrozumieli, czego potrzebują, zobaczyli siebie głębiej, zaczęli podążać za tym, co daje im autentyczne poczucie pewności siebie. Lektura przyniosła im ukojenie i uspokoiła nadmiar emocji. Słowa Adriany świetnie to oddają: „Czuję się dobrze ze sobą taką, jaką jestem. Poczułam absolutny szacunek dla swojej Vaty na poziomie umysłu i ciała.”
Książka, która trafia do Twoich rąk, przemawia prosto do serca. Porusza i wzrusza. Zdaje się przemykać niepostrzeżenie przed radarem umysłu, i trafia wprost do serca.
Dzięki temu masz okazję doświadczyć samopoznania, często z towarzyszącym mu wzruszeniem. Rozpoznajesz każdą, dosłownie każdą z trzech dosz w sobie i zaczynasz naprawdę rozumieć credo Ajurwedy.
Czujesz dosze w sobie, rozpoznajesz i przygarniasz do serca każdą z nich.
Staje mi przed oczyma nasz syn Kaziu, siedzący nad talerzem parującej owsianki w pewien jesienny poranek, jak zwykle z tysiącem tematów do poruszenia w trakcie posiłku. W geście Eureki i ulgi zarazem wymownie położył rękę na głowę, mówiąc: Mamo! Już wiem! Ja to chyba jestem każdą doszą po trochu!”
Tak, kochanie. Właśnie tak.
W książce i kartach korzystam z otwierających umysł i serce słów, ale także z obrazów i kolorów. Oddaję w Twoje ręce spełnione marzenie i książce pełnej sattwy, czyli harmonii i piękna. Obcowanie z nią będzie źródłem estetycznej przyjemności, ale przede wszystkim połączy Cię ze stanem spokojnej radości i kojącej ciszy.
Podobnie jak w „Esencji Vaty” do zilustrowania Ajurwedy wybrałam piękne zdjęcia brytyjskiej fotografki natury Jacky Parker, która ma talent do uchwycenia „duszy” kwiatów.
Wybierając zdjęcia, kierowałam się kluczem kolorów balansujących Pittę. W książce i talii kart zobaczysz zielenie, błękity i fiolety – kolory pozwalające schłodzić i uspokoić gorącą Pittę. To szczególnie istotne, gdyż wzrok jest głównym zmysłem Pitty. Pitta patrzy i tak poznaje świat. To na co patrzy, w znacznie większym stopniu niż u innych dosz, wpływa na jej dobrostan.
Wykorzystanie obrazów pełnych sattwy i prany, czyli harmonii i witalności, w połączeniu z paletą kolorów balansujących Pittę wypływa z psychologii ajurwedyjskiej. Pogłębia prawdziwie terapeutyczne oddziaływanie tej książki.
Poczuj, jak słowa znajdują drogę do Twojego serca. Otwórz się na bogactwo Pitty i przyjmij ją z całym dobrodziejstwem inwentarza. Chłoń. Śmiej się, i płacz, i uśmiechnij się przez łzy.
Poczuj, jak ogarnia Cię wzruszenie niczym na widok starego przyjaciela, i jak trzymając go w objęciach, uświadamiasz sobie, jak bardzo za nim tęskniłaś. A potem niech Ci będzie lekko na duszy.
Tak dokonuje się uzdrowienie.