Magda zaczęła swoją przemianę od pytania „co dalej?”. Odpowiedź przyszła wraz z momentem poznania i zainteresowania się Ajurwedą. Ta historia to kolejny przykład na to, jak małe zmiany i proste codzienne rytuały, potrafią pokazać dobry kierunek i wprowadzić nową jakość do Twojego życia.
Mija rok od spotkania na mojej drodze Marii i zachwytu Ajurwedą. To dla mnie piękny moment podsumowania tego, co się wydarzyło, docenienia moich działań, podziękowania ludziom, którzy mnie wspierali i być może zainspirowania innych do zmian.
Ja rok temu: kolejne etapy życia „zaliczone”. Szczęśliwa mama, żona, dobry zawód, mieszkanie. Jestem szczęśliwa, ale trochę… niepełna. Trochę zagubiona. Czy o to mi w życiu chodziło?
Robię kurs o duchowym przewodnictwie. Czuję, że brakuje mi drogowskazów. Kościół, jako instytucja i duchowy przewodnik, zawiódł mnie, dawno temu. Pierwszy raz w życiu zdobywam się na odwagę, by zapytać Wszechświat: „co dalej?”.
Słucham, obserwuję, otwieram się.
I przychodzi odpowiedź.
Przyciąga mnie warsztat Marii o diagnozie ajurwedyjskiej. Robię swoje pierwsze Prakriti, Vikriti, diagnozę umysłu. Czytam zalecenia… i przechodzą mnie ciarki! Jak to możliwe, że ktoś tyle o mnie wie?
Czuję ulgę. Jakbym trafiła do domu.
To moment rozpoznania i fascynacji Ajurwedą. Wychodzę ze swojej strefy komfortu i zapisuję się na pierwszy tak „drogi” kurs o odżywianiu. To od lat ważny dla mnie temat.
Słucham i jestem coraz bardziej zafascynowana. Jeszcze nie wszystko rozumiem, ale czuję, że zostanie ze mną ta Ajurweda na dłużej. Czuję, że to dobry kierunek – droga poznania i obserwowania siebie. Powrotu do siebie.
Czuję, że to moment, by bardziej się zaangażować.
Słucham webinarów Marii i wprowadzam pierwsze zmiany. Przestaję pić kawę, jem więcej ciepłych potraw, obserwuję, jak się czuję, co myślę… Zapisuję się na „Rok z Ajurwedą” i przychodzą kolejne zmiany. Mniej chaosu, więcej rytmu. Pojawiają się rytuały i… przyjemność.
Czuję się taka zadbana! Pierwszy raz wiem, jak mądrze to robić. I mam wrażenie, że to się dzieje samo, bez wysiłku. Inaczej na siebie patrzę. Po kilku miesiącach z całą pewnością mówię: „lubię siebie!”.
Wymieniam garderobę, bo już do mnie nie pasuje! Chodzę w kolorowych sukienkach, bo tak się wewnątrz czuję.
Lubię patrzeć na siebie na zdjęciach. Kiedy przypadkiem odnajduję listę siedmiu nawyków, które kilka lat wcześniej próbowałam z trudem i bezskutecznie wprowadzić w życie, nie mogę uwierzyć, że to się właśnie stało. Mam to.
Robię.
Samo się dzieje.
Bezwysiłkowo.
Tak na mnie działa Ajurweda. Drobne codzienne działania. Wybieranie częściej tego, co służy życiu.
Ja dzisiaj: szczęśliwa kobieta, mama, żona. Wdzięczna każdego dnia za to, co już mam. Z większym zaufaniem do życia i z wiarą, że moja przyszłość jest jasna i dobra.