Jak robić zakupy? To Pierwsza kwestia, podstawowa.
Od zakupów wszystko się zaczyna. Często klienci mówią, że nie mają czasu na gotowanie.
Kiedy dopytuję okazuje się, że nie mają czasu na wszystko to, co ma związek z gotowaniem.
Zaczynając od zakupów, konieczności wędrowania po mieście i zbierania składników z rożnych źródeł. Opowiem Ci o tym, co sprawdza się w naszym domu i czego uczę na moich kursach online.
Sypkie produkty takie jak kasza jaglana, gryczana, płatki owsiane, orkiszowe, suszone owoce i orzechy – wszystkie te produkty kupujemy w zaprzyjaźnionym sklepie internetowym.
Sklep ten realizuje sprawdzony na świecie pomysł na prawdziwie ekologiczną sprzedaż. Właściciele kupują organiczne, certyfikowane produkty od hurtowni ekologicznych lub bezpośrednio od producentów. Następnie u siebie rozsypują je do zwykłych papierowych torebek, takich jakie pamiętamy z czasów PRL.
Rozsypują je dopiero kiedy klient złoży zamówienie, a zatem możemy zadecydować czy potrzebujemy 250 g czy 2,5 kilograma. Opakowania są skromne, ale funkcjonalne, opisane nazwą produktu, krajem pochodzenia i data przydatności do spożycia znajdują się na stronie sklepu.
To wszystkie oszczędności sprawiają, że kupujemy produkt w cenie bardzo zbliżonej do ceny producenta.
W ten sposób kasza jaglana, która naprawdę znacznie lepiej smakuje w jakości bio – ma wtedy wyraźny słodki smak, bez goryczki, kosztuje za kilogram nieco więcej niż zwykła kasza kupiona w pobliskim supermarkecie.
Podobne oszczędności zauważamy kupując inne kasze, niszowe płatki takie jak orkisz czy żyto, które w tradycyjnych sklepach uparcie występują w 300 g opakowaniach. Dla całej rodziny, która jada takie produkty, 300 g to jedno lub półtora śniadania, w za wysokiej cenie.
Oszczędność widać także na orzechach, migdałach i suszonych owocach. Cena tych ostatnich jest zbliżona do standardu z osiedlowego sklepu, ale jakością bardzo od niej odstaje. Kupujemy owoce, które nie są siarkowane, mają autentyczny kolor i zapach. Takie jedzenie spełnia swoją rolę – odżywia zamiast truć.
Korzyści wydają się oczywiste. Zbierzmy je raz jeszcze.
Kiedy robię zakupy o wartości 200-300 zł, oszczędzam w ten sposób nawet 100 zł. To duża kwota. Taka kwota może przeważyć szalę i sprawić, że cała rodzina zdecyduje się przejść na zdrowszy tryb życia.
Bo pokutuje przeświadczenie, że zdrowa żywność jest droga. Rzeczywiście takie wrażenie możemy odnieść podczas wizyty w sklepie ze zdrową żywością. Ceny jakby przeniesione z Niemiec, tylko realia inne.
Do tego małe opakowania, które są odpowiednie dla mamy, zaopatrującej jedynie swoje dziecko, ale już zupełnie nieadekwatne dla czteroosobowej rodziny.
Zakupy w sklepie internetowym trwają krócej niż w standardowym, bez dojazdów i powrotów. Przesyłka o wadze do 30 kg wysyłana jest bardzo sprawnie kurierem, który dociera szybko i bez większych problemów.
Już następnego dnia mamy zakupy w swojej spiżarni. Paczka dociera pod drzwi, co w przypadku w 20 kg zakupów i faktu, że mieszkamy na trzecim piętrze bez windy jest bardzo istotnym plusem. Od pewnej kwoty, zakup zwolniony jest też z kosztów dostawy, co jest bardzo miłym gestem ze strony sprzedawcy.
Tym zaś, którzy prowadzą jednoosobowe gospodarstwa, polecam sprawdzony model wspólnego zamawiania – z koleżanką, czy sąsiadką.
To naprawdę działa. Wtedy można znieść koszty dostawy lub podzielić je na cztery osoby, a paczkę odebrać przy okazji miłego spotkania przy kawie.
Oszczędzamy bardzo wiele zasobów takich jak opakowania, naklejki, marketing, promocję, transport i przechowywanie. Wspieram konkretnych ludzi, którzy wytwarzają te produkty. Wspieram ludzi, którzy już wiedzą, że da się inaczej.
Pierwszy raz sklep działający na takiej zasadzie widziałam w 2009 roku w trakcie podroży po Australii. Sklep stacjonarny wypełniony tubami z sypkimi produktami i beczkami z płynami. Klienci podjeżdżali samochodem z własnymi pojemnikami.
Dlaczego warto takie mieć? Powiem o tym przy najbliższej okazji. Nasypywali kasze i ryże prosto z tub, a do przyniesionych butelek wlewali pastę sezamowa, syrop daktylowy i oliwę z oliwek.
Bio, organic wcale nie musi być trzykrotnie droższe niż standardowy produkt. Tym bardziej, że ta różnica w cenie, którą płaci konsument rzadko trafia do kieszeni rolników. A to jest chyba największy paradoks.
Bo skoro mamy wspierać rolników i producentów, którzy opierają się wszechobecnej chemii, ponoszą trud ekologicznej uprawy i wszystkich związanych z tym problemów, to po co przy tym przepłacać?
Wspierajmy ich mądrze, robiąc u nich zakupy częściej i na większa skalę. Zamiast płacić zbędnym pośrednikom.
Płynne produkty takie jak oliwa z oliwek, syrop daktylowy, masło sezamowe, olej lniany – tu sprawdza się kupowanie w dużych butelkach, cena wtedy bardzo spada.
O masło sezamowe i syrop daktylowy pytaj w sklepach z azjatycką żywnością, tam opakowania są większe, a ceny znacznie niższe.
Produkty „specjalistyczne” takie jak ryż basmati, mung dal zamawiam przez stronę internetową ze sprawdzonego sklepu littleindia.pl
To sklep na większe zakupy, opłaca się min. 5 kg ryżu i 2 kg mung dalu, możesz tam nabyć także trudne do kupienia przyprawy takie jak liście kolendry w dobrej jakości.
Jak zwykle, sprawdza się zamawianie z przyjaciółką, sąsiadką, rodzinnie, żeby większą ilość podzielić na kilka osób, a do tego znacznie zmniejszyć koszty przesyłki.
Świeże owoce i warzywa, te zakupy robimy raz w tygodniu, a w razie potrzeby jeszcze drugi raz. Wybieramy się na targ do zaprzyjaźnionej Kasi, rolniczki, która sprzedaje cudowne dynie, szalotkę, czosnek, całą masę zielonych ziół od pietruszki i koperku przez tymianek i oregano aż do tajskiej bazylii i orientalnej kapusty pak choi.
We Wrocławiu jest Kasia, ale w każdym większym lub mniejszym mieście da się dotrzeć do takiej osoby, która sprzedaje dobre jakościowo warzywa i owoce.
Kiedy wprowadziliśmy się do Wrocławia, zapytaliśmy naszego znajomego, przewodnika w nowym miejscu, gdzie we Wrocławiu są targi warzywne, gdzie można kupić świeże warzywa i owoce prosto od rolnika. Odpowiedział, że we Wrocławiu nie ma takich rzeczy.
Trudno było w to uwierzyć, więc pytaliśmy dalej, aż jedna z naszych pierwszych klientek poleciła nam Kasię i jej sobotnie stoisko. Od tej pory jesteśmy jej wierni, robimy zakupy regularnie i polecamy ją komu się da.
Tego, czego nie możemy kupić u Kasi kupujemy w zaprzyjaźnionym warzywniaku, gdzie jest duży wybór świeżych i soczystych warzyw i owoców. W tym warzywniaku jest prana – życiodajna energia, a te produkty, które zaczynają ją tracić, szybko znikają z półek.
Po zachcianki takie jak avocado, mango czy banany wybieramy się do położonego niedaleko dyskontu spożywczego, właściwie tylko po to, więc zakupy zajmują tylko chwile. Wszystkie te produkty mogą leżeć, a wypraw raz na tydzień wystarcza nam w zupełności.
Okazjonalnie korzystamy także z usług rolników stowarzyszonych w Kooperatywie Spożywczej Wrocław lub w inicjatywie Lokalny Rolnik. Polecam Wam serdecznie zapoznanie się z tymi metodami sprzedaży bezpośredniej.
Kupujemy wtedy bezpośrednio od rolników, wielu z nich ma certyfikaty potwierdzające ekologiczny charakter swoich upraw, jeśli komuś zależy na takiej jakości. Są i tacy, którzy uprawiają ekologicznie i z szacunkiem, ale z rożnych przyczyn nie zdecydowali się na procedury , które to dokumentują.
Nieuczciwego sprzedawcę dość szybko można wyczuć, a wieści w tak małych społecznościach roznoszą się lotem błyskawicy.
Produkty takie jak liście nori czy sos sojowy kupujemy najczęściej w Makro. Tam można kupić duże opakowania, ale cena jest naprawdę dobra. Warto raz w miesiącu wybrać się na zakupy do takiego dużego sklepu i właśnie tam zaopatrzyć spiżarnię w orientalne smaki.
Oszczędzimy na tym nawet do 100 zł, a przy okazji kupimy duże opakowania takich produktów jak proszek do prania dla dzieci czy wspomniana wcześniej oliwa z oliwek. Obecnie brak karty do makro nie jest problemem, bo każdy klient makro może wyrobić do 20 dodatkowych kart.
Jeśli więc chcesz skorzystać z zakupów w tym sklepie, popytaj wśród znajomych prowadzących własny biznes i szybciej niż myślisz będziesz posiadaczem własnej karty.
Przyprawy to kolejny ważny aspekt uzupełniania spiżarni. Warto znaleźć dobre źródło, z którego będziemy zaopatrywać się regularnie. Dobrej jakości przyprawy to lecznicze wartości, ale także piękny kolor, zapach, a później w daniu także i smak.
Zielony kardamon, czarny pieprz, cynamon to przykłady przypraw, w których jakość robi ogromna różnicę. Raczej nie poleciłabym kupowania przypraw pakowanych ma małe torebki przez wiodące na rynku firmy.
Opakowania są niewielkie i dla domu, w którym przypraw używa się dużo, to jest zdecydowania za mało. Dobrym rozwiązaniem jest wcześniej wspomniany sklep littleindia.pl lub sklep z żywnością azjatycką.
Jeśli bywasz w Niemczech lub Wielkiej Brytanii, zrób zakupy tam. Możesz być zdziwiona tym ile w ten sposób zaoszczędzisz i jaka to będzie jakość. My nabraliśmy zwyczaju kupowania przypraw w miejscach, do których podróżujemy – obłędne sycylijskie oregano, nie do porównania z żadnym innym, marokański lub tunezyjski targ z czarnym kminem, suszoną różą czy werbeną cytrynową.
Indie z całym bogactwem i pobliskie Niemcy z tym, co akurat się skończyło. W tych zagranicznych zakupach ostrożnie podchodź do mielonych przypraw. Są przedmiotem dużych nadużyć, związanych z jakością i świeżością przypraw. A szafranem bywają nazywane zupełnie inne przyprawy lub nawet pocięty drobno plastik!
Dobrej jakości nabiał i wędliny, kupujemy rzadziej bo takie wypady zwykle mocno dają się we znaki. No i dobrze, bo zgodnie z zaleceniami Ajurwedy takie produkty powinny stanowić mniejszą cześć naszej diety.
Ich cena wskazuje na ilości, które nam nie służą – na dwóch poziomach – zdrowia i płynności finansowej.
Ryby i mięso mogą stanowić na początku pewną trudność, zwłaszcza jeśli chcemy jeść rzeczy świeże, a nie mrożone. W tej kategorii jedyne co mogę Wam podpowiedzieć to szukajcie, pytajcie, dociekajcie – gdzie można kupić w dobrej jakości i rozsądnej cenie to, czego akurat potrzebujcie.
Nie każdy ma takie szczęście jak my, że mam pod blokiem naprawdę świetny sklep rybny, a niedaleko sklep z mięsem i wędlinami prosto z ekologicznych upraw. Ryby i mięso bywają także z dostępne w ramach Kooperatywy Spożywczej, bezpośrednio od rolnika. Jeśli macie zaufanie do osoby, warto sprawdzić to źródło.
Regularnie korzystam także z zakupów w eko sklepie internetowym, który ma zniżki, rabaty dla stałych klientów i przyjemną politykę kosztów dostawy.
Kupuję tam kuzu, słody i oleje. W ten sposób odnoszę wszystkie korzyści związane z zakupami internetowymi, a do tego oszczędzam jeszcze kiedy w grę wchodzą promocje. Ja korzystam ze sklepu MarketBio.
Osiedlowy sklep ze zdrową żywnością też ma do odegrania ważną rolę. To miejsce, w którym kupujemy chleb, ciasta czy słodycze produkowane przez lokalną manufakturę lub zdrową cukiernię.
To miejsce, w którym można poznać nowinki, uzupełnić zapasy wtedy, kiedy brakuje lub wyrwać się po coś ekstra. Tam również kupujemy kiszone ogórki i kapustę, oraz nabiał czy wędliny ze sprawdzonych źródeł.
Przepyszne oliwki na wagę, które smakują jak prosto z greckiego targu, duży wybór herbat ziołowych. A przede wszystkim relacje z ludźmi o podobnym systemie wartości.
Często to też epicentrum informacji o lokalnych wydarzeniach w duchu zdrowia, takich jak Dzień Miodu, Święto Pszczelarzy czy spotkanie z producentem oliwy z lnu. U nas to Dziki Melon i Zielona Trufla.
Pobliski supermarket to także ważne miejsce, a jak pokazuje nasz osiedlowy City Market, nawet tak mały sklep może mieć bardzo szeroki asortyment, od octu po mąkę kasztanową.
Sklepy wychodzą przodem do klienta, działy ze zdrową żywnością powstają jak grzyby po deszczu i jeśli będziecie pytać to są spore szanse, że sklep w końcu rozszerzy ofertę o te produkty, których potrzebujecie.
Warto wspomnieć także o bazarach i targach ekologicznych, gdzie z dobrą kawa i kawałkiem pysznego ciasta zrobionego z prawdziwych składników, spędzimy przyjemnie czas, przy okazji zaopatrując spiżarnię w pyszności.
We Wrocławiu jest to Bazar Smakoszy. Oprócz wystawców żywności, jest także Grek – miłośnik serów i oliwek, u którego można nabyć cudowne oliwki Kalamata, Portugalczyk sprzedający fanom puszkowane sardynki, a także rolnicy uprawiający aronie, len czy producenci naturalnego makaronu.
Takie miejsce to przygoda, jednak dla osób, które baczniej muszą zwracać uwagę na koszty to miejsce stanowi wyzwanie. Produkty są najczęściej droższe niż w innych miejscach, często niedokładnie opisane ceny, co na etapie kupowania jest dość przyjemne, a na etapie płacenia już zupełnie nie.
Pięć rzeczy w torbie i może okazać się, że właśnie wydaliśmy 100 zł, nie bardzo wiadomo na co. Do tego kawa i ciastko, naleśnik dla dziecka i wracamy do domu z nieco nadszarpniętym budżetem.
Dla nas taka wyprawa to bardziej wakacje w mieście, możliwość oglądania, wąchania, degustowania, ale nie źródło cotygodniowych zakupów.
Dyskonty, które także maja coś ciekawego do zaoferowania, wspomniane wcześniej przy okazji egzotycznych warzyw i owoców. Niektóre firmy wprowadzają do swojej oferty certyfikowane produkty ekologiczne, a ich zaletą są naprawdę korzystne ceny.
Regularne zakupy w takich miejscach odradzam nie tylko ze względu na jakość produktów, bo ta jest coraz lepsza. Ale czy rzeczywiście chcemy być częścią ruchu, który przyjaznym logiem udaje polską markę, a w gruncie rzeczy jest obcym kapitałem? Tym samym pracujemy na zyski innego kraju, a właściciel, zamiast wykorzystać swoje korzyści dbając o ludzi, daje im śmiesznie niskie wynagrodzenia i bardzo uciążliwe warunki pracy.
To, co ważne w stacjonarnych zakupach, to wybór odpowiedniej godziny. W miarę możliwości oczywiście, wybierajcie godziny kiedy sklepy są relatywnie puste. Wczesnym rankiem, późnym wieczorem lub w okolicy południa zakupy zrobimy szybko, sprawnie, bez marnowania czasu w kolejkach, a w tych można spędzić nawet i 15 min!
Eksperymentujcie, próbujcie, twórz swoją mapę zakupów, dzięki której wkrótce powstanie algorytm, moje ukochane ostatnio słowo. Ten algorytm zakupów oszczędzi Ci masę czasu związanego z organizowaniem swojego zaplecza.
Uwaga na produkty, które udają coś czym nie są. Jeśli producent oleju z oliwy wychwala pod niebiosa jego właściwości, ale sprzedawca nie przechowuje go właściwe…
W kwestii oleju lnianego świadomość konsumentów poszła dalej, ale w przypadku bardzo drogiego produktu jakim jest masło klarowane nadal obserwuje przezroczyste słoiki, które pokazują brak zrozumienia produktu.
Jeśli rzeczywiście w środku jest płynne złoto, przygotowane z namaszczeniem z dobrej jakości mleka, to po co to wszystko marnować pakując w przezroczysty słoik lub, co gorsza, plastikowe opakowanie?
Naszymi wyborami uczymy rynek, co się opłaca, a co nie. W ciągu ostatniego roku obserwowałam powstanie i upadek osiedlowego sklepu ze zdrowa żywnością. Sklep miał swoją wizję i już. Klienci mieli inną.
W tym czasie powstał drugi sklep, z podobnym asortymentem. Ten słucha klientów. Nawiązuje współpracę z lokalnymi producentami, czy to kiszonek czy wegańskich ciast i w przeciągu kilku dni sprowadza produkt, który chcę. A co najlepsze, ma go później w stałej sprzedaży.
Kto podróżował na bliski wschód czy do Indii, targując się na targu w Maroku, wie, że w handlu chodzi o relacje. Te relacje oparte na szacunku i uczciwości.
W tej grze pieniądze są dodatkiem, a najistotniejsze jest to, co dzieje się między ludźmi, kiedy wymieniają dobra na dobra. Kiedy sprzedawca nie gra uczciwie – czas zakończyć tę relację i poszukać ludzi, którzy nas odżywiają . Dosłownie.
Czemu aż tyle miejsca poświęciłam temu zagadnieniu?
Bo z doświadczenia wiem, że to kluczowa kwestia. Cena, dostępność, oszczędność czasu.
Jeśli tego nie ma, nawet najlepszy ajurwedyjski przepis nie zmaterializuje się w garnku.
Szukasz przepisu na zdrowy i sycący kubki smakowe obiad? Przygotowałam dla Ciebie przepis na ryż z marchewką i kolendrą
Jeśli szukasz więcej inspiracji kulinarnych i innych, które sprawią, że Ajurweda będzie obecna w Twoim codziennym życiu, zerknij na ofertę naszych kursów