Coraz więcej środowisk zaczyna otwierać się na Ajurwedę. Kryzys zaufania do służby zdrowia oraz wypalenie zawodowe lekarzy powodują, że specjaliści coraz częściej sięgają do tej starej i sprawdzonej tradycji.
Zwrot w kierunku Ajurwedy i medycyny chińskiej jest wyraźnym trendem na świecie. W Europie Zachodniej pojawiają się nawet systemowe rozwiązania, które sprawiają, że medycyna naturalna staje się bardziej dostępna. Dzieje się tak, ponieważ wpisują się w oszczędną profilaktykę.
Lekarze sięgając po Ajurwedę otrzymują dodatkowe narzędzia, dzięki którym mogą spojrzeć na pacjenta holistycznie i realnie mu pomóc. Z roku na rok widzę coraz większe zainteresowanie polskich lekarzy i specjalistów Ajurwedą, która doskonale uzupełnia medycynę konwencjonalną.
Do Ajurwedy przekonała ją mama, podsuwając książki i przemycając wiedzę o Ajurwedzie. Na początku przyjmowała je z przymrużeniem oka.
Medytacja, praktyka poranna, ćwiczenia, zdrowe odżywianie – wszystko brzmi pięknie, ale kto ma na to czas? Pracująca mama małego dziecka, która biegnie z dyżuru na dyżur, nie ma szans na taki tryb życia.
Agnieszka na poważnie zainteresowała się Ajurwedą w trakcie drugiej ciąży. Zaczęła cierpieć na dolegliwości, z którymi nie potrafiła sobie poradzić.
Zawroty głowy, rwa kulszowa i mgła mózgowa zupełnie uniemożliwiły jej pracę. Sięgnęła po książkę „Change your schedule, change your life”, napisaną przez lekarza dr. Kshirsargara i przypomniała sobie o zajęciach z drugiego roku studiów, gdy uczyła się fizjologii.
Zobaczyła, że Ajurweda to nie są czary, tylko powrót do natury, korzeni i całościowe spojrzenie na człowieka. To był początek rozwoju osobistego oraz zawodowego, który doprowadził ją do zupełnej zmiany życia.
Rzuciła pracę na etacie i rozpoczęła pracę na swojej działalności. Samodzielnie zarządza swoim grafikiem i przekonuje się na własnej skórze, że można mieć czas – na medytację, poranną praktykę i zdrową dietę.
Medycyna zachodnia podaje jedną receptę dla wszystkich. Jeśli chcesz być zdrowy musisz ćwiczyć 3 razy w tygodniu, nie jeść mięsa, jeść nasiona, jogurty, kiszonki i wtedy będzie świetnie. Wszystkich wrzucamy do jednego worka. Ajurweda pokazuje, że do każdego trzeba podejść indywidualnie. Kilka osób może mieć ten sam problem, ale każda z nich może go rozwiązać w inny sposób. To daje niesamowite możliwości. Dzięki Ajurwedzie nauczyłam się widzieć ludzi, słuchać ich i wspierać. Kiedyś pracowałam rutynowo – jeden pacjent wjeżdża, drugi wyjeżdża. Dziś dbam o to, aby pacjent czuł się zaopiekowany i bezpieczny. 3 lata temu kontakt z pacjentem wyglądał zupełnie inaczej. Rządziło moje ego i techniczne aspekty. Dziś zwracam uwagę na drobne gesty jak pogłaskanie po policzku, spokojny ton głosu, potrzymanie za rękę, dawanie cząstek miłości.
Agnieszka Górecka-Dolny
Do Ajurwedy sprowadziło ją własne zdrowie. Niespodziewanie wróciły dolegliwości, o których już dawno zapomniała. Dodatkowo praca przestała przynosić radość i satysfakcję i ciągle miała poczucie, że nie robi tego, co powinna.
Zaczęła szukać czegoś więcej, potrzebowała spojrzeć na siebie i na drugiego człowieka głębiej.
To przyciągnęło ją do Ajurwedy. Zobaczyła swoje ograniczenia i zrozumiała, kiedy musi zwolnić, odpuścić, w jakim kierunku rozwijać się zawodowo. To przełożyło się na pracę i kontakt z pacjentami.
Mam większe zrozumienie dla ludzi, dla ich różnorodności. Pacjenci często są zdziwieni, że nie ograniczam się tylko do wypisania recept i wykonania EKG, a szczerze się nimi interesuję. Przemycam im wiedzę o porach wstawania, porach posiłków. Jestem pewna, że gdyby bardziej zainteresowali się tym jak żyją, połowę tych tabletek nie musieliby łykać.
Monika Grzęda
Od kilku lat pracuje w przychodni jako lekarz pierwszego kontaktu. W pewnym momencie zauważyła, że swoj zawód wykonuje rutynowo. Przychodzi pacjent, przypisuje tabletki, coś wytłumaczy.
Zastanawiała się, co zrobić, żeby ludzie nie doprowadzali siebie do tak zaawansowanych chorób.
Zaczęła czuć coraz większe zmęczenie i rezygnację. Gdy poznała Ajurwedę i jej koncepcję 6 stadiów powstawania choroby, zobaczyła, że może realnie pomagać pacjentom.
Zwykle pacjenci zgłaszają się w piątym, szóstym stadium, kiedy już trzeba wprowadzić konkretne działania i medykamenty. Natomiast często przychodzą pacjenci, którzy coś poczują i chcą sprawdzić czy wszystko jest dobrze. To najlepszy moment, aby przyjrzeć się pacjentowi, sprawdzić, co zaczyna się zaburzać i jak w porę zadbać o zdrowie. Tak naprawdę diagnostykę rozpoczynam od wejścia pacjenta do gabinetu – jak chodzi, jaką ma posturę, jak się wysławia. Często pytam o kwestie, których wcześniej nie poruszałam, jak np. wypróżnienie się, picie wody, odżywianie, pory spania czy posiłków. To są ważne informacje, które mogę wykorzystać w skutecznym leczeniu. Ajurweda również pomogła mi lepiej poznać samą siebie i zrozumieć, jakie nawyki mi służą, a jakie zupełnie nie. Dbam o swój komfort i dzięki temu lepiej i efektywniej pomagam pacjentom.
Joanna Podciechowska
Zazwyczaj Ajurweda przyciąga ludzi nie z powodu ich zdrowia, tylko cierpienia. Są to przewlekłe choroby i dolegliwości. Takie, na które lekarz rozkłada ręce i mówi: „To stres, proszę odpocząć.” Jest też cała grupa tzw. chorób cywilizacyjnych, czyli tych, które wynikają ze sposobu, w jaki żyjemy.
Ajurweda jest jak latarnia morska, która nadaje nam kierunek do życia w zdrowiu, równowadze i w zgodzie z prawami natury.