Agni Ajurweda prowadzę wspólnie z moim mężem Michałem od 2013 roku. W tym wpisie chciałabym podzielić się z Tobą kluczowymi momentami w rozwoju naszej firmy. Jeśli sama zastanawiasz się nad prowadzeniem holistycznego biznesu związanego ze służbą drugiemu człowiekowi, te kilka punktów może Cię zainteresować i zainspirować.
Zacznę od idei, która od początku przyświecała mojej ajurwedyjskiej działalności. Od pierwszego dnia bardzo wyraźnie wsłuchiwałam się w to, co mówią moi klienci, jaką informację zwrotną mi dają. Co takiego sprawia, że Ajurweda do nich trafia? Okazało się, że tym czynnikiem jest mówienie o Ajurwedzie w sposób zrozumiały i dostępny.
Solidny warsztat językowy mam z racji studiowania polonistyki. Dzięki pobytowi w Indiach i różnym szkoleniom nabyłam również podstawy sanskrytu i terminologii ajurwedyjskiej. Złożone koncepcje przedstawiam w prosty sposób, bez zagłębienia się w nieistotne z punktu widzenia odbiorcy szczegóły.
Dostępność Ajurwedy, na której tak mi zależy, dodatkowo wspiera online’owa forma kursów i materiałów, które oferuję swoim klientkom. Z propozycji Agni Ajurweda może skorzystać każdy, niezależnie od zamieszkiwanej szerokości geograficznej.
Myślę, że przeniesienie większości naszych usług do strefy online było pierwszym kluczowym momentem w rozwoju Agni Ajurweda.
Dziś taka forma działalności nie wydaje się niczym nadzwyczajnym, nie tylko ze względu na światową sytuację i wszystkie zawirowania, których doświadczamy. Cztery – pięć lat temu to jednak wciąż było pewne nowum. Szczególnie w dziedzinie, którą się zajmuję.
Zdecydowałam się zmienić formę mojej Szkoły Ajurwedy ze stacjonarnego kursu na interaktywny kurs online. Tak samo zrobiłam z pozostałymi usługami Agni – konsultacjami indywidualnymi, mentoringiem, coachingiem i różnymi kursami czy warsztatami.
Podjęłam tę decyzję bardzo świadomie, mimo że wiele osób wokół mnie ją kwestionowało, poddawało w wątpliwość to, czy Ajurwedę można przekazywać niemal wyłącznie w trybie online.
Decydując się na taką formę pracy, uwolniłam w sobie ogromne zasoby. Mogłam zacząć jeszcze lepiej służyć innym Ajurwedą i swoimi działaniami. Dzięki pracy online znalazł się choćby czas na regenerację zaraz po spotkaniach. W większym stopniu mogłam zadbać o BHP w pracy i zatroszczyć się o rozgraniczenie między czasem aktywności zawodowej i tym poświęconym rodzinie i relaksowi.
Tak regeneracja odbywa się w ciszy, nie w kontakcie, nie w jakichś takich prostych rozmowach, które są nieuniknione, jeśli spotykamy się z ludźmi na żywo.
Uniezależnienie pracy od miejsca zamieszkania, od jakiegoś fizycznego obiektu, umożliwiło nam też przenosiny na Podlasie, do miejsca, gdzie wołało mnie serce, od pierwszej wizyty tutaj.
Drugim, niełatwym punktem zwrotnym w historii Agni, była decyzja o rozstaniu z moją pierwszą nauczycielką Ajurwedy. W którymś momencie okazało się, że ta współpraca, która wcześniej mi pomagała, staje się dla mnie pewnym obciążeniem.
Coś pomieszało się w tej relacji i nie zgadzało się z tym, jak ja traktuję swoją firmę. Rozstanie nie obyło się bez gorzkich słów, ale trzeba było iść dalej.
Ta odważna decyzja pozwoliła mi z pewnością zyskać większą pewność siebie i bardziej zdecydowanie postawić na rozwój usług Agni.
Pamiętam, jak pierwszy raz oferowałam klientkom Szkołę Ajurwedy, wtedy jeszcze pod nazwą „Wprowadzenie do Ajurwedy”.
Pomyślałam, że nawet jeśli nikt nie zapisze się na ten kurs, to największą pracę i tak wykonałam, bo odważyłam się na ten krok, wyszłam do ludzi z autorskim programem. Bez dodatkowego wsparcia autorytetów czy dyplomów z Indii, które finalnie mają niewielkie znaczenie.
Na pierwszą edycję zapisało się sześć osób, co potraktowałam jako bardzo duże „tak” od Wszechświata. Dziś każda edycja Szkoły Ajurwedy liczy około pięćdziesięciu osób.
Opłaciło się stanąć na własnych nogach i dorosnąć do pozycji kogoś, kto mówi: „dziękuję za wszystko, czego się od ciebie nauczyłam. Dalej pójdę sama”.
Dojrzewam jako osoba, która prowadzi swój biznes, ale też jako osoba, która zajmuje się Ajurwedą. Przyglądam się bardzo uważnie temu, jaka jest moja Dharma, czyli moje powołanie i cel.
Rok 2020 był takim rokiem, w którym na pierwszy plan wysunęła się moja rola jako liderki.
Zdecydowałam się obcować z tym co świetliste i działać tak, by zasilać moje światło oraz emitować je dla innych. W 2020 roku powstał hashtag #jestemlatarnią. Często przywoływałam obraz latarni, który zaczął odzwierciedlać to, co czułam ja i moje klientki.
Kobiety, które do mnie trafiają, niezależnie od tego czy przez swoja nadwagę, problemy z tarczycą, czy chęć zostania konsultantką Ajurwedy, wszystkie mają wspólną cechę – umiłowanie wolności.
Chcą same decydować o tym, jak się czują, bez względu na to, co się dzieje dookoła.
W Agni Ajurweda mogą dbać o swój dobrostan. Na poziomie ciała poprzez ajurwedyjskie rytuały, na poziomie umysłu poprzez kontrolę myśli i tego co na nie wpływa, a na poziomie ducha poprzez poczucie sensu w życiu.
Są liderkami. W swojej rodzinie, pracy, wśród znajomych i współpracowników. Biorą odpowiedzialność za siebie i los w swoje ręce. A potem dzieją się cuda.
Sprzedaż to kompetencja, której musiałam się nauczyć. Zarówno biznes offline, jak i online tego wymaga. No właśnie, jak się sprzedaje po ajurwedyjsku?
To nie jest przestrzeń na triki marketingowe, bo jako psycholożka działam w przestrzeni zaufania publicznego. Często bardzo szybko dowiaduję się o intymnych sprawach moich klientów.
W mojej pracy zaufanie jest kluczowe, by klient mógł wejść w proces ze mną. Czyli w kursy, w których ludzie bardzo się otwierają. Więc naturalnie są rzeczy, które robię i są takie, których unikam.
Od marca 2020 roku współpracuję z agencją reklamową, która tworzy dla mnie reklamę na Facebooku. Pół roku docieraliśmy się, by oni zrozumieli jak prowadzę firmę i żebym ja podjęła decyzję, które z ich strategii i sposobów jestem w stanie przyjąć, a których nie.
Musieliśmy wypracować złoty środek między kimś, kto doskonale zna się na marketingu, a kimś, kto doskonale zna swoją firmę i misję.
Moja samoświadomość biznesowa nie pozwoli żadnej agencji, przekonać mnie do nadużywania wykrzykników, wielkich liter czy krzykliwych kolorów. Tworzę komunikaty tak, by każdy z nich wniósł coś do życia osoby, która je czyta. Niezależnie od tego, czy kupi mój produkt, czy nie.
Gdy ktoś otwiera mój Agniletter, to 50% to są rzeczy związane ze sprzedażą, ale drugie 50% to propozycje różnych bezpłatnych, świetnie przygotowanych materiałów lub inspiracje płynące z mojego życia osobistego. W mediach społecznościowych kieruję się tą samą zasadą.
Odwodzę ludzi od zakupów, u podstaw których leży lęk.
Nie używam sformułowań typu „musisz teraz” albo „już nigdy”. Nie tworzę poczucia lęku, że coś Cię ominie. FOMO to skrót od Fear Of Missing Out, strachu przed przeoczeniem.
Nawet jeśli stosuję bonus czasowy po darmowym webinarze, to daję moim klientom około 36 godzin, a nie standardowe 12. Polecam zawsze przespać się z myślą o kursie i podjąć decyzję na świeżo.
Nawet największa promocja nic Ci nie da, jeśli nie zamierzasz z kursu skorzystać.
Lepiej kupić później, nawet drożej, ale wycisnąć z kursu co najlepsze i tym samym zyskać nową wiedzę i umiejętności. Wtedy to jest najlepsza inwestycja. W samego siebie.
Ja także inwestuję w siebie, w swoje kompetencje.
Jedne z kursów, z których skorzystałam na początku swojej działalności, dotyczył tworzenia stron sprzedażowych. Jego koszt w tamtym czasie był dla mnie znaczący. Okazało się jednak, że w oparciu o ten kurs zrobiłam swoją pierwszą, piątą i dziesiątą stronę sprzedażową.
Tym sposobem pieniądze, który zainwestowałam w ten kurs, zwróciły mi się ponad stukrotnie.
Uczę się też ciągle od zagranicznych twórców, mentorów i coachów. Dbam o to, by mój przekaz nie był kolejną kalką na rodzimym rynku.
Wszystkie działania rozwojowe, które podejmowałam, doprowadziły mnie do nieuchronnego. Przyszedł moment, w którym, żeby dalej móc się rozwijać i poszerzać swoją ofertę, musiałam zbudować zespół. To nie było łatwe. Był to proces, który rozgrywał się we mnie dłuższy czas, bo wymagał oddania kontroli i nauki delegowanie zadań.
Zwróciłam się o pomoc do fantastycznej specjalistki, która profesjonalnie zajmuje się budowaniem zespołów i z takim wsparciem przeszłam ten etap. Okazało się, że może to być łatwe i poszło jak z płatka.
W efekcie mogłam rozwinąć biznesowe skrzydła. Tym samym przychody wzrosły trzykrotnie i to w 2020 roku, który dla wielu firm był przecież dużym wyzwaniem.
Odwaga to jedna z wielu wartości, którymi kierują się w swojej biznesowej działalności. Między innymi dlatego 2021 nazwałam Rokiem Odwagi.
Zachęcam Cię do bycia odważną.
Odważną do robienia rzeczy, których nigdy nie robiłaś, do podejmowania decyzji zgodnych z głosem serca, do ufania swojej intuicji i nie umniejszania jej roli.
Dzięki temu możesz zostać jedną z tych osób, które odnajdują swoją drogę po latach chodzenia ścieżkami innych ludzi.