Tytuł tego wpisu to cytat z książki Eat Wheat doktora Douillard’a, która przedstawia podejście koncentrujące się na znajdowaniu przyczyny, a nie leczeniu objawów.
Doktor John Douillard jest lekarzem medycyny allopatycznej i ajurwedyjskiej, mieszka w USA, gdzie prowadzi swój gabinet oraz portal internetowy lifespa.com
Motto doktora John’a brzmi: Proving Ancient Wisdom with Modern Science czyli udowadnianie starej antycznej wiedzy, jaką jest Ajurweda poprzez nowoczesną naukę.
Cenię Doktora John’a za to, że opierając się na współczesnych badaniach naukowych i odkryciach, potrafi w bardzo przystępny sposób, pokazać, że odkrycia Ajurwedy sprzed pięciu tysięcy lat są nadal aktualne. W wielu przypadkach ta wiedza dopiero zaczyna być potwierdzana przez naukę, która powoli dogania odkrycia dostępne w ramach Ajurwedy i tradycji holistycznej.
Od jakiegoś czasu widzę w Polsce modę na eliminację glutenu. Stanach Zjednoczonych bezglutenowy szał trwa już dosyć długo. Tam fala zaleceń „bez”, czyli bez glutenu, nabiału i cukru pojawiła się już w latach 80-tych i 90-tych.
Lekarze i praktycy medycyny holistycznej obserwują efekty tych zaleceń na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, i widzą, że na dłuższą metę te zalecenia nie działają. My w Polsce jesteśmy jeszcze na samym początku tej drogi, myśląc, że usunięcie glutenu z diety sprawi, że wszystko będzie w porządku.
Istotą zmian jest to, abyś nauczyła się jeść pszenicę i nabiał w sposób, w jaki wymyśliła to natura, czyli: sezonowo, w konkretnych porach dnia, w odpowiedni sposób i w korzystnych połączeniach.
Kiedy Twój układ trawienny wzmocni się i zregeneruje, a układ limfatyczny oczyści, możesz z powrotem wprowadzić te produkty do swojej diety. To czy będziesz jadła chleb, czy nie, stanie się Twoim wyborem, a nie przymusem.
Doktor John Douillard w swojej trzydziestoletniej praktyce zaobserwował, że eliminowanie produktów z diety oraz odstawienie glutenu przynosi tylko czasową ulgę. Okazuje się, że odstawienie glutenu pociąga za sobą kolejne wskazania do poszerzenia diety eliminacyjnej np. odstawienie nabiału, orzechów, albo innych zbóż.
W miarę upływu czasu lista produktów „zakazanych” robi się coraz dłuższa, i zostaje coraz mniej produktów i dań, które można zjeść bezpiecznie i bez uczucia dyskomfortu w układzie trawiennym.
Praktyka pokazuje, że osoby, które wchodzą na drogę eliminowania i ograniczania diety, bez szukania przyczyn złego samopoczucia, w gruncie rzeczy zaczynają usuwać z diety co raz to inne produkty. Swoją mentalną energię przeznaczają na unikanie i eliminowanie. Ich samopoczucie na chwilę się poprawia, a potem znów pogarsza albo w najlepszym przypadku: wraca do punktu wyjścia.
Sprawa wygląda zupełnie inaczej, jeśli masz zdiagnozowaną celiakię lub poważną, zagrażającą życiu alergię. Wtedy zarówno Ty, jak i Twój lekarz wiecie, że gluten, a często również nabiał, to coś kompletnie innego niż to, co opisuje doktor John.
Jeśli:
… to spodziewaj się, że ktoś doradzi w niedalekiej przyszłości odstawienie glutenu. Takie zalecenie krążą pocztą pantoflową, a ludzie wymieniają się nimi przy kawie. Odstawienie glutenu na krótką metę rzeczywiście pomaga, ale jeśli chcesz dowiedzieć się dlaczego nie pomaga na dłuższą metę, a wręcz może szkodzić, to przeczytaj moje słowa uważnie:
Tym samym zaczyna przyćmiewać prawdziwy problem. Nie przyczynia się to do zbudowania, ani odbudowania zdrowia, szczególnie układu trawiennego. Proces osłabienia układu trawiennego, który daje szereg różnych objawów toczy się nadal i sprawia, że Twoje ciało nie tylko nie radzi sobie z trudniejszymi do strawienia pokarmami, ale również z oczyszczaniem ze szkodliwych substancji nieustannie krążących w środowisku. Jaka jest więc istota tej ulgi?
Z mojej obserwacji wynika, że bardzo wielu ludzi, którzy dorobili się diagnozy w postaci: „gluten jest przyczyną”, z zamiłowaniem i pasją spożywali chleb na drożdżach. Nawet jeśli idziesz do piekarni i kupujesz chleb na zakwasie, często okazuje się, że w tym pieczywie są również… drożdże.
Już w latach 90-tych dodawano do chleba karmel, i w ten sposób na półki trafiał chleb o nazwie „razowy”. Teraz na fali jest zakwas, co oznacza karmienie klientów drożdżowym pieczywem z dodatkiem zakwasu.
Do tego dochodzi kwestia częstotliwości spożywania glutenu, który pojawia się na śniadanie, obiad i kolację. Nawet jeśli jest on dobrej jakości, to niestety ciągle ta sama para kaloszy. Zaadaptowaliśmy pizze, pasty i makarony, które przebyły długą drogę z ziemi włoskiej do Polski, i po drodze przeobraziły się w coś, czego Włosi z pewnością by nie zjedli.
Odstawiając gluten poczujesz rzeczywiście ulgę, bo… zmienisz nawyki i przyzwyczajenia. Zaczniesz odkrywać kaszę, ciepłe śniadania, być może kupisz nową książkę kucharską, i zaczniesz poznawać nowe warzywa.
Kiedy zaczniesz zaglądać na blogi, zobaczysz, że Polska ma naprawdę piękną, całoroczną obfitość warzyw. Nawet w takich „najchudszych” miesiącach jak styczeń i luty, mamy jeszcze całkiem sporo warzyw korzeniowych: marchewkę, pietruszkę, pasternak, buraczki, seler, por, czy cebulę. Na parapecie można wyhodować kiełki.
Kiedy eliminujesz gluten z diety, to zaczynasz uczyć się warzyw, poznawać typowo polskie odmiany, ich dostępność i obfitość oraz uczysz sposobów ich przyrządzania. Zaczynasz zaglądać do sklepów ze zdrową żywnością i odkrywasz nowe produkty.
Ulga związana z odstawieniem glutenu daje złudne poczucie zdrowia. Kwestia tego, jak radzisz sobie z innymi ciężkostrawnymi produktami oraz neutralizowaniem zanieczyszczeń, pozostaje nadal aktualna.
Układ pokarmowy, bo o nim mowa, odpowiada zarówno za trawienie, jak i oczyszczanie organizmu. Oprócz tego neutralizuje, oczyszcza i eliminuje wszystko, co jest dla Ciebie szkodliwe.
Jeśli samo trawienie staje się wyzwaniem, to możesz założyć, że procesy odtruwania, naturalnie wpisane w zdrowe komórki twojego ciała, również nie przebiegają właściwie.
Efekty niewłaściwego odtruwania nie są od razu widoczne, tak jak w przypadku trawienia. Biegunki, zaparcia, uczucie dyskomfortu w żołądku, to oczywiste sygnały.
Natomiast, kiedy układ pokarmowy nie radzi sobie z odtruwaniem i oczyszczaniem, pojawia się cały szereg tajemniczych dolegliwości: bólowych, problemów skórnych, objawów ze strony układu odpornościowego i limfatycznego, zgrubień na brzuchu, złogów, obrzęków piersi czy kłopotów z pamięcią.
W tym momencie przechodzimy z teorii do praktyki, czyli Twojej codzienności. Zadaj sobie pytanie:
Aby wprowadzić lekkostrawną dietę, oczyścić swój układ limfatyczny, wzmocnić układ trawienny w naturalny sposób, wzmocnić, odżywić i zregenerować swój żołądek, wątrobę, woreczek żółciowy, trzustkę oraz jelita?
Co robisz, aby pozwolić im funkcjonować w optymalny, naturalny sposób, aby mogły robić to, do czego zostały zaplanowane i stworzone?
Opowiem Ci jak z moich obserwacji wyglądają próby eliminacji ciężkostrawnych produktów i przejścia na dietę bezglutenową. W miejscu glutenu pojawiają się produkty bezglutenowe z kukurydzą modyfikowaną genetycznie na czele, która jest bardzo powszechnym alergenem.
Często produkty bezglutenowe zawierają ogromne ilości ciężkostrawnych orzechów, zwłaszcza nerkowców.
Przy eliminacji glutenu pojawia się również cukier w każdej postaci: oprócz białego i trzcinowego, również miód, cukier palmowy, daktyle, czy rodzynki.
Kolejną kategorią ciężkostrawnych produktów jest przetworzone i gotowe jedzenie: paczkowany chleb bezglutenowy, sucharki i cały wachlarz produkowanych przemysłowo słodyczy, który mają niewiele wspólnego z naturalnym jedzeniem.
Eliminacja ciężkostrawnych produktów dla wielu osób oznacza początek kulinarnej przygody z pieczeniem i gotowanie oraz tworzeniem nowych przepisów na własny użytek. Są to przepisy w rodzaju: „Zmiksuj szklankę daktyli, szklankę mąki z cieciorki i szklankę słonecznika. Sklej czymś i zrób z tego chlebek, świetny jako przekąska”.
Jeśli Twój układ pokarmowy jest osłabiony i nie radzi sobie z trawieniem glutenu, to będę bardzo zdziwiona, jeśli na dłuższą metę poradzi sobie z trawieniem kompozycji, w których składniki są jeszcze trudniejsze do strawienia niż gluten. I w dodatku połączone ze sobą.
Siłą rzeczy w diecie bezglutenowej pojawiają się nowe pokarmy: niby takie świetne, modne i popularne, ale niestety trudne do strawienia. Nagle okazuje się, że dieta eliminacyjna, która miała wzmocnić i odciążyć układ pokarmowy i pozwolić mu złapać oddech, jest dietą, która dociąża i daje mu nowe wyzwania. A są to bardzo wymagające wyzwania.
Kwestią czasu jest, kiedy obciążony układ pokarmowy zacznie sygnalizować, że nie daje sobie rady z taką ilością nowych, złożonych, skoncentrowanych i ciężkich produktów.
Wiesz co ludzie rozumieją jako lekkostrawną dietę? Podam Ci taki przykład. Ostatnio moja ciocia powiedziała: Wiesz, zrobiłam sobie sałatkę: pomidor, kilka liści rukoli, troszkę oliwy, i po raz pierwszy w życiu poczułam, że ta sałatka ciąży mi na żołądku. Zastanawiam się, dlaczego?
Wytłumaczyłam cioci, że surowe warzywa, jedzone poza sezonem i nieodpowiednio doprawione, są bardzo trudne do strawienia.
Podobnie ma się sprawa z zielonymi koktajlami czyli kolejnej modzie pod hasłem „lekkostrawna dieta”. Faktycznie, potrzebujemy warzyw w przystępnej i łatwej do spożycia formie. Natomiast nie potrzebujemy ich aż tak dużo. Spożywanie koktajli z surowych warzyw jest mocno uzależnione od pory roku, kondycji układu trawiennego i ogólnego zdrowia konkretnego człowieka. Sięgając po tzw. lekkostrawne zielone koktajle warto mieć na uwadze mądrość Ajurwedy, która mówi:
To co dla Ciebie lekarstwem, dla mnie jest trucizną.
Pułapką diety bezglutenowej są również zdrowe słodycze, do których produkcji używa się różnego rodzaju syropów, suszonych owoców i cukrów, np. drogiego i ekskluzywnego cukru kokosowego, który nadal jest tylko cukrem. Albo ksylitol – nie do końca zbadana i poznana substancja. Ajurweda jak zwykle w takich tematach zaleca ostrożność i sięganie po jak najbardziej naturalne produkty.
Co ludzie rozumieją pod tym zagadnieniem? Po pierwsze – w ogóle tego nie rozumieją. Jeśli troszkę lepiej znasz temat, to być może obiło Ci się o uszy pojęcie “drenażu limfatycznego”, który często pojawia się w kontekście chorób nowotworowych. Być może obiło Ci się o uszy, że komuś puchną nogi, jeśli długo siedzi przed komputerem, lub jeśli się nie rusza. Być może dostrzegasz związek między zatrzymaniem wody w organizmie, a obciążeniem układu limfatycznego.
W praktyce bardzo mało osób rozumie na czym polega dbanie o układ limfatyczny, a przecież najprostsze rozwiązanie, które zawsze mamy pod ręką, to picie wody. Nie musi być to woda mineralna, wystarczy przegotowana woda dobrej jakości, a zgodnie z zaleceniami Ajurwedy – ciepła.
Do tego solidna porcja ruchu. Nie musi być to wyczynowe zdobywanie górskich szczytów, które odbywa się tylko w soboty i w niedziele, ale codzienna, regularna dawka ruchu. To jest zalecenie, które powtarzam moim klientom w trakcie konsultacji jak zdartą płytę: Idź na piętnastominutowy spacer.
Byłabyś zdziwiona, jak często słyszę głosy sprzeciwu wobec tego zalecenia i jak często ludzie próbują mi udowodnić, że nie mają nawet 15 minut czasu, żeby się poruszać. Mimo, że mają czas na setki różnych innych aktywności, łącznie z przeglądaniem Facebooka.
Układ trawienny dla większości z jest zagadką. Moi klienci najczęściej wiedzą gdzie mają żołądek, ale ze zlokalizowaniem wątroby, czy woreczka żółciowego jest już trochę gorzej. Niestety, tym bardziej brakuje nam wiedzy o tym jak wzmocnić trawienie. Wszelkie działania, które podejmują moi klienci są często chaotyczne, nieskoordynowane, niespójne i często przynoszą odwrotny skutek. Na jedno pomagają, a drugie obciążają.
Największa świadomość istnieje chyba w temacie jelit. Media i przekazy reklamowe pełne są informacji o probiotykach zawierających bakterie, które kolonizują nasze jelito. Rzeczywistość jest taka, że zazwyczaj probiotyki są nieskuteczne, drogie i, co gorsza, uzależniające. A jeśli są skuteczne, to drogie i niepasujące.
O co w tym wszystkim chodzi? Wytłumaczę Ci to przy pomocy metafory kawalerki. Wyobraź sobie, że mieszkasz w kawalerce i wpadasz na pomysł, aby zaprosić dwudziestu gości, z opcją że mogą zostać na noc, albo nawet na tydzień. Przychodzą, i w ciągu dnia, kiedy wszyscy stoicie i popijacie drinki z palemką, udaje się jakoś wszystkich pomieścić. Ale kiedy przychodzi wieczór i trzeba położyć się spać, okazuje się, że na 20 metrach kwadratowych podłogi w Twojej kawalerce, goście musieliby ułożyć się jeden obok drugiego, i byłoby im niewygodnie, ciasno i duszno. W związku z tym większość gości wychodzi, ponieważ nie ma miejsca, aby mogli się rozgościć.
Tak mniej więcej wygląda sytuacja z probiotykami.
Jeśli jelita i środowisko, do którego zapraszasz te dobre bakterie, będą niesprzyjające, to prędzej czy później wyniosą się stamtąd. A pieniądze zainwestowane w probiotyki, mówiąc bardzo dosłownie, spuścisz razem z wodą.
Przyjmowanie probiotyków stało się ostatnio modną receptą na wszelkie dolegliwości, i przenika do zbiorowej świadomości naszego społeczeństwa. Generalnie, jest niezłym pomysłem, ale tylko pod pewnymi warunkami.
Pierwszym warunkiem jest całościowe zadbanie o zdrowie jelit. Po to, aby probiotyk miał szansę wykonać swoje zadanie, czyli skolonizować jelito i dać początek nowej generacji flory bakteryjnej, co uniezależni Cię się od przyjmowania produktu w przyszłości. Jeśli zadbasz o swoje jelita, to unikniesz sytuacji, że jesteś zależna od czegoś, co musisz kupować i przyjmować co miesiąc, i co sprawia, że czujesz się dobrze, jedynie tak długo, jak to robisz.
Zachęcam Cię do tego, żebyś po przeczytaniu tego wpisu, jeszcze raz zadała sobie następujące pytania:
Na ile udało Ci się wyeliminować ciężkostrawne produkty?
Czy wprowadziłaś lekkostrawną dietę?
Na ile oczyściłaś swój układ limfatyczny?
Na ile wzmocniłaś swój układ trawienny w naturalny sposób?
Na ile zadbałaś o swój żołądek, wątrobę, woreczek żółciowy, o swoją trzustkę i o swoje jelita w taki sposób, aby mogły wykonywać swoją pracę?
W czym masz już jasność? Co zaczynasz rozumieć?
Z czym sobie nie radzisz i nawet nie wiesz jak się do tego zabrać?
A może robisz coś, co przynosi efekty odwrotne do zamierzonych?
Twoje odpowiedzi nie muszą być zero-jedynkowe: Tak, wyeliminowałam. lub Nie, nie wyeliminowałam. To może być skala, np. od jednego do dziesięciu.
Mam nadzieję, że mój artykuł przybliżył Cię do lepszego zrozumienia diety eliminacyjnej i spojrzenia na nią z innej perspektywy.
Co radzi doktor John w swojej książce?
Po pierwsze: wyeliminuj ciężkostrawne produkty m.in. ciężkie do strawienia białko zawarte w glutenie, ciężkostrawny nabiał oraz ciężkostrawne orzechy.
Wprowadź lekkostrawną dietę, ale najpierw naucz się co to znaczy”dieta lekkostrawna”, czyli sięgnij po naprawdę sprawdzone i przetestowane rozwiązania.
Oczyść układ limfatyczny, wzmocnij układ trawienny w naturalny sposób i zregeneruj wszystkie jego elementy, zaczynając od żołądka, poprzez wątrobę, woreczek żółciowy, trzustkę i jelita.
Skoncentruj się na tych pięciu działaniach, a dotrzesz do przyczyn dolegliwości, które towarzyszą Ci w życiu codziennym. Dzięki temu będziesz miała szansę wprowadzenia długotrwałej zmiany na lepsze.
Chciałabym bliżej opowiedzieć Ci o pierwszym rozdziale książki, który świetnie pokazuje, czego możemy się po niej spodziewać. Pierwszy rozdział jest skondensowany, pełen treści, i daje przedsmak tego, jak fascynująca jest to lektura.
W tym miejscu Doktor Douillard pisze, że gluten jest kozłem ofiarnym, na którego zganiane są wszelkie dolegliwości związane z naszym zdrowiem. W przeszłości takim kozłem ofiarnym był cholesterol. W latach 60-tych podjęto krucjatę przeciwko cholesterolowi, a niedawno oficjalnie przywrócono go do łask. Pojawiło się oficjalne dementi badań, które zostały niewłaściwie zinterpretowane (sic!). Cholesterol powrócił, i jak się okazuje, jest bezpieczny.
Doktor John zauważa, że gluten dzieli dziś podobny los, jak niegdyś cholesterol. Jest źródłem podobnych manipulacji, opierających się na chęci zysku w stosunku do milionów klientów, którzy nabywają bezglutenowe produkty. Pisze o tym, że gluten był obecny w diecie naszych przodków od bardzo, bardzo dawna, jeszcze zanim pojawiło się w niej mięso.
Istnieją odkrycia, które wskazują na to, że gluten towarzyszy nam od bardzo dawna, i jesteśmy do tego genetycznie przystosowani. Okazuje się, że pierwotne odmiany zbóż, które teraz wracają jako korzystniejsze dla naszego zdrowia, zawierają dwa razy więcej glutenu! Zawierają również dwa razy więcej szkodliwych substancji, problematycznych dla naszego układu trawiennego niż pszenica.
Zapominamy o tym, że zboża były kiedyś spożywane w zupełnie inny sposób – po ich namoczeniu, kiełkowaniu, czy fermentowaniu. Poddawane były procesom, które rozbrajają w nich to, co trudne do strawienia. A jednocześnie wzmacniają to, co dobre, i to czym ziarna się karmią.
W pierwszym rozdziale doktor Douillard mówi również o tym, że w XIX wieku diametralnie zmienił się proces obróbki zbóż. Zaczęliśmy oczyszczać mąkę, co spowodowało, że dziś pszenicę spożywamy w postaci białej mąki, co stanowi prawie 100% jej całkowitego spożycia.
Taka mąka jest nie tylko źródłem białka, ale również dużej ilości cukru. Osoby uzależnione od słodyczy, lubią również makarony, chleby i różnego rodzaju wypieki, w których biała mąka daje podobny cukrowy strzał co słodycze.
Badania rynkowe pokazują, że zawartość i spożycie glutenu w XX i XXI wieku są relatywnie stabilne. Problemem nie jest to, że nagle jemy znacznie więcej glutenu, i że jest go jakoś niepokojąco dużo, ale to, że gluten, nabiał i tłuszcze wymagają dobrego trawienia.
A my, niestety, wystawiamy nasze trawienie na próbę, obciążając je na sto tysięcy sposobów, m.in. dietą bezglutenową, pełną kawy z pianką i różnymi nowinkami z kraju i ze świata.
Niezbędne jest również mądre przygotowywanie posiłków, które potrafi zneutralizować to, co nam nie służy oraz wzmocnić to, co dla nas dobre.
Stosowanie przypraw i składników według zasad opierających się na wiedzy o funkcjonowaniu ludzkiego ciała, jest esencją kuchni ajurwedyjskiej.
Bardzo istotne jest to o czym pisze doktor Douillard, że pszenica była kiedyś jedzona sezonowo, ponieważ nie jest stworzona do przechowywania przez dwanaście miesięcy. W związku z ogromnym popytem, potrzeba ogromnych nakładów chemii i konserwantów, aby się nie zepsuła, i przetrwała w magazynie od żniw do żniw.
Doktor John jest wspaniałym człowiekiem o bystrym umyśle, dlatego jego wykłady są wartkie, pełne szczegółów naukowych i odniesień do Ajurwedy. Wskazuje kierunek, i pokazuje praktyczne rozwiązania. Zapamiętaj najważniejsze z nich.
Jedz pszenicę sezonowo, zgodnie z rytmem natury, czyli jesienią i zimą. Wiosna to czas, aby zmniejszyć ilość pszenicy w diecie. Jesienią i zimą mikroby, które są w pszenicy i mocniejsze enzymy trawienne sprawiają, że mamy więcej siły, aby trawić pszenicę i neutralizować wszystko to, co może nas dzięki niej obciążać.
Jedz fermentowane rzeczy. Niech zakwas stanie się Twoim nowym przyjacielem.
Bardzo serdecznie polecam Ci świetny film dokumentalny „Cooked” Michael’a Pollan’a, składający się z czterech części, które odpowiadają czterem żywiołom. Czwarta część filmu pt. „Earth”, czyli ziemia, dotyczy między innymi tego, w jaki sposób przygotować chleb, aby był jak najłatwiejszy do strawienia. To przepiękna opowieść o tym, jak chleb funkcjonuje w wielu różnych kulturach.
To, co pisze i mówi Michael Pollan w tym filmie jest bardzo ajurwedyjskie. Człowiek jest wszystkożercą i powinien jeść wszystko, pod warunkiem, że je prawdziwe jedzenie, a nie imitację stworzoną przez technologów żywności w laboratoriach i fabrykach. Niestety, we współczesnym żywność z laboratorium próbuje nam zastąpić naturę.
Doktor John mówi: Probiotyki? Tak, ale z głową.
Niech zasiedlą jelito, ale Ty zatroszcz się o nie tak, żeby chciały z Tobą zostać. Z produktów, które świetnie znasz, polecam Ci kiszonki. Pochodzą z polskich pól i spiżarni i świetnie spełniają tę rolę.
Oprócz tego sięgnij też po błonnik w postaci pysznych liści zielonych warzyw.
Jeśli chcesz zjeść coś ciężkostrawnego, np. pszenicę lub nabiał, to zjedz je w środku dnia. Ajurweda uczy, że kiedy słońce jest najwyżej na niebie, to nasz ogień trawienny jest najmocniejszy. Dlatego południe to najlepszy czas, abyś jadła to, co Ci nie służy.
Kolejne bardzo proste i naturalne rozwiązanie: jedz lokalnie i organicznie. Coś w tym jest, że polskie jedzenie, które urosło, czy zostało wyhodowane w Polsce jest z nami najbardziej kompatybilne.
Jedzenie organiczne, to żywe jedzenie, które ma w sobie ślad pamięciowy ziemi i powietrza. Ma w sobie mikroby, które komunikują się z mikrobami w naszych jelitach, i rzeczywiście przekazują nam informacje o naturze.
Czasem w zaleceniach, które daję, korzystam z produktów egzotycznych, czy orientalnych, np. ryżu Basmati czy fasolki mung. Ale robię to tylko wtedy, kiedy jest jakiś jasny leczniczy cel, albo jeśli z jakichś powodów lepiej nie zastępować tych produktów innymi, rodzimymi.
Zalecenia, które daję, w 90% opierają się na lokalnych produktach, dostępnych w bliskiej okolicy.
Dołóż wszelkich starań, aby rzeczywiście był to chleb na zakwasie, a nie chleb na drożdżach z dodatkiem zakwasu. Najlepiej pieczony w domu, ewentualnie ze sprawdzonej, domowej piekarni. Jedz go sezonowo i z umiarem.
Wszystko, o czym pisze doktor Douillard rezonuje z tym, co wiem, i z tym jak rozumiem trawienie i istotę diety bezglutenowej oraz glutenu w diecie.
Jeśli masz dolegliwości ze strony układu pokarmowego to rozważ okresowe powstrzymanie się od jedzenia glutenu, a w tym czasie skoncentruj się na poszukiwaniu przyczyny.
Wykorzystaj ten czas, aby rzeczywiście odbudować swój układ trawienny, krok po kroku. Odstaw ciężko strawne produkty, zacznij lekkostrawną dietę, oczyść limfę, wzmocnij układ trawienny i wszystkie jego odcinki.
Zrób to, aby później świadomie wprowadzać produkty do swojego jadłospisu. Tak, aby Twoja dieta była Twoim wyborem, a nie przymusem.
To obszerny to temat, i tak naprawdę traktuje o nim połowa książki. Nosi ona tytuł „The fix”, i mówi o tym jak wzmocnić ogień trawienny. Składa się to na całościowy trening, zawierający takie elementy jak:
– Pszenica: dowody naukowe za i przeciw,– Nabiał: lecznicze jedzenie w leczniczych dawkach
– Układ limfatyczny
– Co to jest „zakłamany układ trawienny” i jakie daje objawy
– Gluten: jaki, jak i kiedy go jeść?
– Toksyny w jedzeniu – które z nich są możliwe do uniknięcia
– Jelita: kosmki jelitowe od których zaczyna się zdrowie
– Oczyszczanie limfy i wzmacnianie żołądka
– Cukier i cukrowy brzuszek
– Rola umysłu
– Codzienność, czyli jak te wszystkie zalecenia wprowadzić do swojego życia
Wszystkie te części składają się na program doktora John’a, czyli program wychodzenia z różnych niespecyficznych dolegliwości powiązanych z ciężkostrawnymi produktami, takimi jak gluten i nabiał.
Jest to również spójne z programem, który opracowałam korzystając z Ajurwedy i swojego przygotowania w klinice w Indiach, który nazwałam „Oczyszczanie z Ajurwedą”.
Jeśli dzięki temu streszczeniu książki Eat wheat zrozumiałaś istotę ajurwedyjskiego podejścia do tematu, to bardzo Ci gratuluję.
Mam nadzieję, że zaczniesz inaczej postrzegać problem glutenu i diety eliminacyjnej.
Jeśli potrzebujesz przewodniczki, chętnie nią zostanę. Zajrzyj do mojej oferty kursu Oczyszczanie z Ajurwedą
Chcesz się dowiedzieć więcej o procesie oczyszczania? Zajrzyj do wpisu Jak wygląda oczyszczanie?